środa, maja 12, 2010

Japonia. Dzien 5.

Hiroko przyszla z wizyta przynoszac bukiecik kwiatow ze swojego ogrodu.Wzruszyly mnie szczegolnie konwalie w bukiecie. Nie wiedzialam ze kwitna w Japonii.
Zanim przyszla Hiroko spacerowalismy nad jeziorem. Malownicze, gdziekolwiek sie nie spojrzy.

Tak wiec jest juz czwartek . W Japonii 10;30 rano ( w Stanach 9:30 wieczorem poprzedniego dnia czyli ciagle sroda).Wczoraj byla z wizyta Hiroko san. "San" oznacza mniej wiecej to samo co "Pani". Grzecznosciowa forma uzywana w Japonii. Hiroko jest osoba energiczna,dobrze wyksztalcona. Ciekawa swiata. Podrozuje sporo. Maz przez siedem lat pracowal dla swojej japonskiej firmy za granica, co jest dosc powszechne w Japonii. Zona zostaje na ogol w kraju z uwagi na rodzicow i wlasne dzieci.Od dwu lat jest babcia.
Hiroko znam od 1992 roku tzn. od naszego pierwszego blisko polrocznego pobytu w Hikone. Wiele sie od niej nauczylam o zwyczajach, historii i zyciu w japonskiej rodzinie. Kiedy 5 pazdziernika 2005 zlamalam noge Hiroko oddala mi wiele przyslug. Jedna z najwazniejszych bylo to ze kiedy przygotowywano mnie do operacji w miejscowym szpitalu caly dzien niemal spedzila ze mna sluzac za tlumacza.
Na niebie nieco sie rozjasnilo. Ale ciagle b. zimno.Jeszcze nie zdazylam pojsc na zamek i nad fose by spotkac sie z labedziami. Dzisiaj przyjezdza z wizyta Katsuki , nasz byly nauczyciel japonskiego. Studiowal w MTU i uczyl japonskiego. Aktualnie pracuje w Pekinie, jest szefem tlumaczy. Jego zespol pochodzi z kilknastu roznych krajow. Fascynujace! Laczy ich jedno- dobra znajomosc angielskiego, ktory pozwala na wzajemna komunikacje...

Brak komentarzy: