czwartek, grudnia 06, 2012

Dzień świętego Mikołaja.






Jak długo sięgam pamięcią w nocy z 5 na 6 grudnia pod poduszkę kładziono mi paczkę.

Nawet w biednych, powojennych czasach takie podarki się znajdowało. Do paczki zwykle dołaczona była posrebrzana”, bądź “pozłocona” rózga.

Ta rózga była po to, by przypominać, iż mimo iż zasługujemy na nagrody, ale nie ominą nas kary, w razie naruszenia obowiązujących zasad.

Jakaż była to radość, kiedy rano znajdowało się taki prezent. A rózga? No, to był nieodzowny, symboliczny raczej , “ozdobnik”a ponadto istniała świadomość iż “bezgrzeszni” i calkiem “niewinni” nie jesteśmy.

“Był u mnie święty Mikołaj”. Ten dziecięcy okrzyk radosci słychać było w całym domu.

Kiedy zaczęło się dorastać owa wiara w to, że to Swiety Mikołaj zostawia prezenty zaczęła maleć. Ale nigdy się do tego nie przyznawało. No, bo kto wie, a nuż “Swięty” się dowie i wtedy nie będzie prezentu? Swięty Mikołaj nie zawiódł nigdy.“Przychodził”.

* * *

Od szeregu już lat kiedy zaczynaja się chłody na północy ja lecę na południe, na przeciwległy kraniec Stanow, nad Zatokę Meksykańską.

Stany można lubić bądź nie, można się nimi zachwycać lub je krytykować , ale nie można nie zauważyć, iż są krajem, w którym można budzić się mając za oknem śnieżną zawieję a późny obiad można już jeść pod gołym niebem , po kąpieli w basenie pod błekitnym niebem i leżakowaniu pod palmami.

Ba, ale, czy Swięty Mikołaj potrafi mnie tu odnaleźć?

Okazało się, że tak. Tyle tylko, iż posyła upominek pocztą lotniczą, gdyż na swych saniach nie może tu dotrzeć.

Kiedy otwieram paczkę (bez rózgi) zawsze znajduje w niej drugą z nalepioną karteczką z instrukcją:”Otworzyć szóstego grudnia”. Jestem posłuszna. Nie oszukuję, choć ciekawość nie pozwala mi zasnąć.

* * *

Hagiografia ma w swym spisie wielu Mikołajow, ale tym, który przynosi podarki jest według wierzeń biskup małoazjatyckiej Miry.

On jest najbardziej popularny, zarowno wśród katolików jak i prawosławnych.

(...) “cieszy się większą popularnością niż razem wzięci pozostali jego kanonizowani imiennicy“pisze ks. Jan Kracik w Tygodniku Powszechnym (12 grudnia 2004).

Jak podaje jeden z leksykonów hagiograficznych (Ksiega Imion Swiętych” Henryk Fros, Franciszek Sowa) Mikołaj z Miry żył prawdopodobnie w pierwszej połowie IV wieku a legendy z nim związane zostały “zabrane” innym Mikołajom bądź innym postaciom świętych. Jedną z nich był żyjący w VI wieku opat Mikołaj, późniejszy biskup w Pinar.

* * *

Inna z opowieści głosi iż Swiety Mikołaj (Saint Nicholas) urodził się w AD 280 na terenie obecnej Turcji. Był jedynym synem zamożnych rodziców. Teofanes i Nona natychmiast ofiarowali dziecko Bogu, ktory wysłuchał ich modlitw i próśb o potomka. Jego wujem byl Mikołaj z Patary i on dbał o życie duchowe chłopca. Po śmierci rodziców Mikołaj rozdał cały majątek ubogim.

Jednym z nich był ojciec trzech pięknych córek, które z braku posagu musiałyby sie zestarzeć w panieńskim stanie. Współczujący Mikołaj nocą zakradł się pod okna domu i wrzucil worek z pieniedzmi. Ten dar pozwolił wyposażyć dziewczyny. Czy miały dobrych mężów nie wiemy. Na ten temat brak wzmianki.

Wiele jest jeszcze legend o Swiętym Mikołaju i jego szczodrobliwości, ale pora kończyć.

Wszystkim tym, którzy wierzą w Swiętego Mikołaja, życzę by nigdy o nich nie zapominał, bez wzgledu na to w jakim są wieku . Zyczę by odnajdywał ich wszędzie, na jakimkolwiek kontynencie, czy w śniegach północy czy pod palmami , w Tatrach czy nad Bałtykiem.

Pamiętając o Swietym Mikołaju możemy mieć niemal pewność iż on o nas nie zapomni.

sobota, grudnia 01, 2012

Znalezione w sieci

„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
napisala kiedyś Maya Angelou, znakomita amerykanska poetka .Kazdy nowy kwiat, ktory rozkwita, kazdy ptak ktory leci wysoko a potem przysiada na drzewie i spiewa  moze byc taka chwila, czyz nie?





Znalazłam tę  wypowiedź  Poetki przez przypadek. "Buszowałam w sieci' jak każdego dnia.
Tym razem jednak powodem był to, ze z torebki wypadła mi kartka z zapisanym fragmentem wiersza. Jego początek brzmiał tak;
"W zycia wedrówce na połowie czasu
straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi..."

Nie mogalam sobie przypomnieć ani w jakim celu to zapisałam ani kto jest autorem. Nic więc prostszego jak zajrzeć do internetu i wpisać pierwszy wers. I oczywiście znalazłam; cytat pochodził z Boskiej Komedii , której autorem był Dante Aligierii. Cytat odnotowany był na stronie internetowej

http://lubimyczytac.pl/cytaty/t/zycie

Polecam ją tym wszystkim, którzy lubia czytać .
Jak można sądzic z liczby zarejestrowanych jest ich sporo. Oto statystyka ;
145 tys. zarejestrowanych tam użytkowników, 159 tys. książek oraz ponad 323 tys. recenzji.

Od tej pory będę zaglądać tam często by dowiedzieć się co czytaja inni. Kto wie, może znajdę tam książki, które stoją i na moich półkach ,  kogoś kto czyta to samo co ja . Moze czyjas recenzja pomoze mi odkryc nowego Autora?
A to sa moje najnowsze nabytki. Tom Lapidariow i dwujezyczne wydanie poezji  Wislawy Szymborskiej.
:Kapuscinski pisal“Mało pytających.Dużo wszystkowiedzacych.Jeżeli już ktoś pyta warto poświęcić mu uwagę, bo to człowiek poszukujacy, zastanawiający sie, starający sie coś zrozumieć, a jakże to rzadki przypadek.”

"W zatrzesieniu" filozoficznym wierszu  o "przypadku czy zrzadzeniu losu" czytam miedzy innymi:

"Los okazał się dla mnie
jak dotąd łaskawy.

Mogła mi nie być dana
pamięć dobrych chwil.

Mogła mi być odjęta
Skłonność do porównań."

 W tym wierszu kazdy cos znajdzie dla siebie. Ja wybralam ten fragment bo ."pasuje jak ulal"




poniedziałek, listopada 26, 2012

Ibisy




Ibisy- białej chmurze podobne ,
pod  blekitnym niebem
pojawily sie nagle,
i zniżając lot
opadly na trawnik przed domem sasiada.

Stalam zachwycona ,
oszolomiona pieknem tego lotu
pomyslalam
"chocby tylko dla tego widoku
warto byc tutaj ".
Teraz  znów będę czekać na nastepny ranek,
wierząc, ze ibisy na ten trawnik zlecą.
Wierząc?
O nie, wiedząc nieomylnie,
że tak jak my,
tak  i one znów tutaj  powrocą.




środa, października 31, 2012

Ostrow Tumski

Ostrow Tumski , to moja najbardziej ulubiona czesc Wroclawia.
Poczatki tej piastowskiej osady siegaja X wieku . Otaczał ją system warownych umocnień. W sposób naturalny broniła jej Odra, która jednocześnie stanowiła drogę komunikacyjną i dostarczała jego mieszkańcom pożywienia. Ostrów Tumski liczył w tym czasie ok. 1500 mieszkańców.




Ze zrodel wynika, ze w 1163 roku powracajacy z wygnania wnuk Boleslawa Krzywoustego, Boleslaw Wysoki zbrojnie najechal osade. 
Po jakims czasie, Ostrow Tumski stal sie wlasnoscia Kosciola. 


W roku 1315 cały Ostrów Tumski sprzedany został władzom kościelnym i od tego czasu jurysdykcja świecka przestała na wyspie obowiązywać, z czego nierzadko korzystali ci, którzy naruszyli prawo świeckie na terenie Wrocławia. Przejawem swoistych praw obowiązujących na Ostrowie Tumskim był obowiązek zdejmowania nakrycia głowy już przy wejściu na most Tumski (obecny, żelazny, stoi na miejscu średniowiecznego, drewnianego), gdzie stał słup graniczny małego "państwa kościelnego". Obowiązek ten dotyczył również głów koronowanych.




W 1382 król czeski Wacław IV wysunął pomysł budowy na Ostrowie nowego zamku królewskiego o dwóch wieżach, z grubymi murami i fosą. Projekt upadł, a Ostrów Tumski stał się odtąd ośrodkiem władzy biskupiej


Dawna warownia służyła jedynie za siedzibę dla kleru kolegiackiego. Niepotrzebny nikomu zamek zburzono ostatecznie na przełomie XV i XVI wieku.

Za Katedrą przez jakiś czas byl most zwodzony. Po 1810, gdy wyburzano fortyfikacje Wrocławia, przy okazji likwidacji części fos zasypano również odnogę Odry dzielącą Ostrów od Szczytnik i Ołbina – odtąd pozostał wyspą ("ostrowem") jedynie z nazwy. Reliktem zasypanego koryta rzeki jest staw w pieknym Ogrodzie Botanicznym.






Ostrow Tumski z palacem biskupin jest jedna z najlepiej utrzymanych dzielnic Wroclawia.
 W czasie II wojny światowej Ostrów doznał znacznych zniszczeń, z dużych obiektów jedynie kościół św. Krzyża przetrwał stosunkowo mało uszkodzony. Cztery domy po północnej stronie ul. Katedralnej (nr 10, 12, 14 i 16) odbudowano dopiero na przełomie lat 70. i 80. XX w. na podstawie projektu Edmunda Małachowicza.


Tak wygladal  Ostrow Tumski tuz po wojnie. Zdjecie ponizsze pokazuje jak to samo miejsce wyglada dzis.






poniedziałek, października 29, 2012

Wrocławskie spotkania

To byl piekny wieczor . "Don Giovanni" w operze wroclawskiej byl wielkim przezyciem. Poszlismy na spektakl z Ewa, ktora zarezerwowala dla nas bilety.


Ponownie spotkalismy sie z Ewa w Jej domu. Byl takze jej syn Grzegorz i druga moja kuzynka Barbara. Z Basia nie widzialysmy sie chyba od czasu naszej wspolnej podrozy do Paryza przed wielu laty, mimo , ze obie az do 1985 mieszkalysmy we Wroclawiu. No coz bywa...
Kolejne przemile spotkanie  bylo z Basia "Opolska".


Basia zapraszala nas do siebie, do Opola, ale zgodzila sie bysmy spotkali sie we Wroclawiu. Zwiedzilismy "Sky Tower" slynny najwyzszy budynek Wroclawia, ktory jest tylko w czesci skonczony. Zdjecie zrobil  Karol pod "zegarem" - bedacym kopia jednego ze slynnych "zegarow" Salvadora Dali . A  Sky Tower to imponujaca budowla , ktora mozna dostrzec nawet z odleglych czesci miasta.
Na obiad pojechalismy do Rynku. Wybralismy jedna z rozlicznych restauracji ( a wybor latwy nie jest!)
Ale wszystko ma swoj koniec i przyszedl czas odjazdu. Odprowadzilismy ja na odrestaurowany i unowoczesniony Dworzec Glowny. Przed wejsciem na perony zrobilysmy sobie zdjecie z krasnalami wroclawskimi, ktore upamietniaja,  krasnale malowane na scianach przez "Majora"i jego ludzi czyli przez Pomaranczowa Alternatywe. Czy ktos to jeszcze pamieta????
"Same Basie", ktos powie. No tak,  nasza byla sasiadka to Barbara D. Spotkalismy sie juz "tradycyjnie" w "Chatce". Bylo pyszne piwo Warka i dobre, domowe jedzenie. Byla tez wycieczka wloska i sporo mlodziezy z pobliskiego uniwersytetu. A my oczywiscie rozmowialismy  o zyciowych planach, polityce i literaturze.


Tak sie zlozylo, ze  wiekszosc  naszych  spotkan miala miejsce w restauracjach . To ponizej,  wspolne  zdjecie z pp. K. pochodzi z  2010 roku  a wiec z poprzedniej wizyty we Wroclawiu.



Z pp. K., Halina i Witkiem  spotkalismy tym razem sie w rejonie ZOO.
Mielismy okazje pogratulowac im sukcesu ich syna, Mateusza. Mlody,  wybitnie zdolny matematyk w wieku dwudziestu dziewieciu lat zrobil habilitacje.






sobota, października 27, 2012

Popadało, przyprószyło i ...znów słońce zaświeciło.

Dzisiaj w nocy zobaczylam pierwszy w tym sezonie snieg. Potem w ciagu dnia sypnelo z niebios jak z rozprutej pierzyny. I znow zaswiecilo slonce. Teraz tylko gdzieniegdzie lezy ten wczesnie opadly i wcale nieoczekiwany snieg.