niedziela, maja 30, 2010

Sajonara


Jutro dzien odjazdu z Hikone. Nie wiem nawet kiedy minelo te trzy tygodnie. Bardzo intensywnie spedzilismy ten czas. Ale i tak zal odjezdzac. Zal sie rozstawac. Wieczorem zadzwonila Yoko bo chciala pozegnac. Przyprowadzila ze soba swoja corke ,Sachiko. Pojutrze lecimy do Stanow. Przez kilka dni nie bede pisac.

Na zamku





Jest piekny sloneczny, cieply dzien .Dzwonie do Hiroko. Umawiamy sie przy glownym wejsciu do zamku. Hiroko san nalezy do woluntarystycznej assocjacji przewodnikow. Po zwiedzaniu zaprosila nas do restauracji. Kiedys tam juz z Nia i kilkoma innymi znajomymi bylam. Jedzenie w tej eleganckiej, tradycyjnie japonskiej restauracji bylo prawdziwa przyjemnoscia. Wieczorem zadzwonila Yoko. Przyszla z corka sie pozegnac. Przyniosla kartke. Urocze

W sklepie z porcelana

26 maja bylismy w Hikone.To byl dzien pomiedzy podroza do Ise a wyprawa do Hiroszimy i Mijajimy.
Zdjecie to zrobilam w biurze podrozy. W tym samym biurze przed blisko 5 laty kupilismy wycieczke do Hiroszimy i Mijadzimy. Nie doszla wtedy do skutku. Tym razem Mayumi Kutzumizu pomogla nam kupic bilety na Szinkansen do Hiroszimy i do Nagoi. Potem zawiozla nas do sklepu z porcelana.
Nie robilam zdjec w sklepie . A bylo tam pieknie. Kupilam kilka drobiazgow. Na zdjeciach jedno z moich "trofeow".

Beda mi przypominac sympatyczna, swiezo poznana Kutsumizu san i nasz pobyt w Japonii.

wtorek, maja 25, 2010

Swiatynia Szinto -Ise

Mikimoto Pearl Island

To byla piekna podroz. Miala sie odbyc co prawda przed blisko pieciu laty, ale dopelnila sie teraz. Poprzednio nie doszla do skutku z powodu mojego wypadku. Tak wiec tym razem, Junko Funaoka , wieloletnia nasza znajoma od poczatku do konca podroz zorganizowala. Wszystko odbylo sie zgodnie z zapowiedzianym planem. Odebrala nas z Szinkansenu na stacji w Nagoi. Zaprosila na lunch do Marriota



Po lunchu podjelismy podroz.



Celem podrozy bylo miasto Toba, nad Pacyfikiem.Z dworca taksowka pojechalismy na wyspe. Mikimoto to slynne perly rodzace sie za pomoca "vitro". Nie potrafie inaczej tego okreslic. Ostrygi produkujce perly poddaje sie specjalnej operacji, w specjalnych pojemnikach spuszcza sie do morskiej slonej wody (natuaralne warunki dla rozwoju perly) i po dwu latach nastepuja zbiory.







niedziela, maja 23, 2010

Hikone w deszczu i kolacja u pp.Yamamoto

Niedziela byla wietrzna i deszczowa.Wszystko zgodnie z prognozami. Spedzilismy wiec przedpoludnie leniwie; co oznacza, ze nie bylo zadnych wycieczek, zwiedzania, spacerow. W naszym domu tez cicho. Spora grupa studentow wyjechala wczoraj. dzisiaj przyjechali nowi.
O czwartej Michiko zabrala nas do siebie.


Znamy Jej dom i meza od 2005 roku. Poznalismy tez Jej Matke, ktora niestety zmarla kilka lat temu.
Tadashi pracuje na uniwersytecie na wydziale mechanicznym. Uczy projektowania.

Kiedys pracowal w Holandii dla japonskiej firmy.Do dzis utrzymuja kontakty z Europa. Podrozyuja sporo. On robi piekne zdjecia i od paru lat wydaje album. Kazdego roku jeden! Dlaczego nie wiecej? Nie wiem, nie dal odpowoiedzi:-)

Michko jest niezmiernie uczynna. Jak tylko czas Jej pozwala oferuje swoje "szoferskie" uslugi.



Dzisiaj nas takze zawiozla do sklepu Cainze, gdzie Karol kupil maszynke do golenia. Panasonic. Razem ze swoimi studentami odwiedzil fabryke, ktora jest na przedmiesciach Hikone. Maszynka bedzie codziennie przypominac to miasto i nasz kolejny pobyt.


Kolacja, ktora podala Michiko byla jakby odzwierciedleniem Jej otwarcia na swiat. Bylo japonskie piwo i fasolki sojowe (na surowo) ale byla tez salata i zupa jarzynowa , krokiety z warzyw. Wolowina na sposob japonski i salatka owocowa "europejska".Podala tez galaretke zrobiona z fasolki sojowej na slodko. Totemo ojshi deszta!!! Wszystko bylo b.dobre!

sobota, maja 22, 2010

Z Yoko i Fumihiko w Amano Hashidate

Zanim dotarlismy do kierunkowskazu na Amanohashidate trwalo trzy godzin jazdy a takze, o czym wspomne, piec lat marzen by zobaczyc to miejsce.

O tym, ze bedziemy mogli pojechac tam nie wiedzialam az do soboty 21 maja tzn. do dzisiaj! Ale nie ma jak miec przyjaciol w Japonii.

Przyjaciol, ktorzy sa dumni ze swego pieknego kraju .
Rano obudzil mnie telefon. Odebral Karol, ktory byl juz "na nogach". Okazalo sie, ze dzwonila Yoko i zapytala czy chcemy jechac do Amanohashidate. Jej maz Fumihiko gotow jest nas tam zawiesc. Odwolalismy wiec zaproszenie Michiko Y. na obiad, przelozylismy termin na niedziele i w droge." Ikimashio"!!!! Amanohashidate jest uznane za jedno z trzech najpiekniejszych miejsc w Japonii. Jest ono z pewnoscia niezwykle. Jest fiord przedzielony dlugim, blisko pieciokilometrowym piaszczystym pasem. Na mim zasadzono sosny.Amanohashidate oznacza to samo co "Droga do nieba".
Dlatego wiec niemal kazdy z z wizytujacych staje w pozycji, ktora pomaga zobaczyc owa droge pnaca sie ku niebu.

Dzieki niezwyklemu krajobrazowi ta miejscowosc polozona nad Morzem Japonskim jest tez zanym kurortem .
Deptak pelen jest restauracji i sklepow. Wiedzie on do pieknej starej swiatyni, ktora godna jest uwagi.


piątek, maja 21, 2010

Zakonczenie kursu i wizyta.



Dzisiaj rano Karol zakonczyl swoj intensywny kurs . Rozstal sie ze swymi studentami, a ja uwiecznilam to pamiatkowymi zdjeciami.Karol tez zrobil mi zdjecie; na dowod, ze bylam:-)


Od pierwszej po poludniu mielismy gosci.

Przyjechal dr Yanagishta z Yokohamy ze swoim kolega, fizykiem atomowym, profesorem z uniwersytetu tokijskiego, Todai. Ow uniwersytet slynie z tego ze wyksztalcila sie tam wiekszosc politykow japonskich. Dr Yanagishta jest ekonomista, niezmiernie aktywnym i ruchliwym . Poznalam go podczas jednej z konferencji miedzynarodowych odbywajacej sie chyba (?) w Portland, Oregon. Bylo to conajmniej 22 lata temu. Ciekawy czlowiek, o szerokich zainteresowaniach. Kiedys oprowadzal nas po Kanazawie, gdzie wowczas pracowal i zaprowadzil nas do dawnej dzielnicy samurajow.Tam kwitly hortensje. " Moja matka nie lubila tych kwiatow,"powiedzial" bo zmieniaja kolor. Sa wiec uosobieniem nielojalnosci". Nie wiadomo dlaczego ale zapamietalam dobrze ta opowiesc.Dzisiaj wspolnie bylismy w Coco's restauracji przy naszym osrodku. Cocos nalezy do sieci restauracji z siedziba w Kalifornii. Nalezy wiec do amerykanskiej "franczyzy" jak mawiaja w Czestochowie- a moze i w Polsce.
Spotkalismy w restauracji studentki Karola, ktore przed wyjazdem celebrowaly moment zakonczenia kursu.


Pozniej z naszymi goscmi pojechalismy do sasiedniego miasta. Warto dodac iz piec lat temu bylismy tez tam razem z bylym dyrektorem JCMU i dr Yanagishta.
W Nagahamie odnalezlismy ta sama restauracje serwujaca suszi.




Mimo ze suszi byly doskonale, to wydaje mi sie jednak, ze do konca pobytu juz bede miala dosc tych przysmakow.