piątek, lipca 20, 2012

Rura. Dzien drugi


Taki widok z okna naszej jadalni  towarzyszyl nam przy sniadaniu.

Zdjecia ponizej sa juz autorstwa Karola. Ja poszlam na spacer, jakby nigdy nic. Czego oczy nie widza... On stal i pilnowal. "Oko panskie..."






PS.Karol powiedzial mi: piszesz o rurze, a rury nie widac!Tak wiec ta rura zostala pokazana. Jest  to  miedziana rureczka, ktora nam teraz  bedzie  sluzyc na dobre i zle. Aby tylko na dobre!!!
A ten korzen? To uciety korzen naszej pieknej wierzby placzacej, ktory penetruje podziemne przejscia do wody. W niektorych stanach podobno jest zakaz sadzenia tych drzew, z powodu ich "agresywnosci" w czepianiu sie zycia. Natura!!!


PS2. Tuz po trzeciej po poludniu nasza rura zostala zasypana, ziemia wyrownana i wygrabiona. Teraz tylko pozostaje pozbierac kamienie na tym ugorze i zasiac trawe. Tak wiec "Saga o rurze i przecieku"  wydaje sie byc pomyslnie zakonczona.

czwartek, lipca 19, 2012

Rura









Rura zaczęła przeciekać. Wzywamy więc speca, naszego bylego sasiada. Jest ekipa.
Przyjechali. Odkopali. Zalozyli na rure opaske. Ale cieknie dalej. W innym miejscu. Decyzja o wymianie rury zapada jednomyślnie. "Przecież nie bedziecie powtarzać tego samego za rok" radzi Spec. On zapewne ma rację. A my mamy potężny niespodziewany wydatek.
"Za te pieniądze można by polecieć np.do Nowej Zelandii, albo wrócić raz jeszcze do Indii..." mysle sobie. Ach, nic to...
..."Nie czas załować róż", ...gdy rura przecieka, a miasto może wodęwyłączyć...bo ciekąca rura to nasza sprawa.




 

sobota, lipca 07, 2012

Audrey i Paul



Audrey i Paul przyjechali z krotka wizyta do  Hougton niemal w rocznice ich przeprowadzki do Maine w 2011.
Znalismy sie od 1985 roku, tzn. od chwili naszego przyjazdu do Stanow. Paul konczyl studia inzynierskie na tutejszym uniwersytecie a Audrey , urodzona i wyksztalcona w Chicago, grala w orkiestrze symfonicznej. Czas jakis spedzili w Denver, Kolorado ale dla nich prawdziwym wlasnym miejscem na ziemi bylo Houghton i okolice.Teraz mieszkaja w pieknej okolicy w domu corki, jednej z czworga ich dzieci. Syn mieszka w poblizu.
Jak zwykle byla to mila wizyta i mamy nadzieje, ze jeszcze nie raz sie spotkamy. Audrey i Paul maja lacznie 179 . 13 lipca przypada  kolejna rocznica ich slubu. Pobrali sie u schylku II wojny swiatowej.



wtorek, lipca 03, 2012

Powrot nad wode wielka i czysta


Wróciliśmy. Jesteśmy znów nad wielką błekitną wodą. Troche  się tu  zmieniło. Scieto kilka drzew. Zimowe sztormy kaźdego roku zabierają kawalek lądu.
Kamping, mimo iż sezon jeszcze nie jest w pełni,   tętni zyciem. Dzieci kąpiące sie w lodowatej wodzie Superior też nie dziwią. Doroslych tam nie widac, poza jednym odwaznym. Ale tej odwagi starczylo tylko na chwile.
Spiew ptaków, uderzanie fali o brzeg, odlegle rozmowy, czasem smiech tworzą piękną nadjeziorną muzykę.
Ktos rozbil maly niebieski namiot. Przypomnial nam nasze pierwsze podroze na zachod. "Dziki zachod".Niezapomniane te wyprawy sa do dzis przedmiotem naszych rozmow, wspomnien, pragnien powrotu.Ale jednak juz bez namiotu.