piątek, lipca 20, 2012

Rura. Dzien drugi


Taki widok z okna naszej jadalni  towarzyszyl nam przy sniadaniu.

Zdjecia ponizej sa juz autorstwa Karola. Ja poszlam na spacer, jakby nigdy nic. Czego oczy nie widza... On stal i pilnowal. "Oko panskie..."






PS.Karol powiedzial mi: piszesz o rurze, a rury nie widac!Tak wiec ta rura zostala pokazana. Jest  to  miedziana rureczka, ktora nam teraz  bedzie  sluzyc na dobre i zle. Aby tylko na dobre!!!
A ten korzen? To uciety korzen naszej pieknej wierzby placzacej, ktory penetruje podziemne przejscia do wody. W niektorych stanach podobno jest zakaz sadzenia tych drzew, z powodu ich "agresywnosci" w czepianiu sie zycia. Natura!!!


PS2. Tuz po trzeciej po poludniu nasza rura zostala zasypana, ziemia wyrownana i wygrabiona. Teraz tylko pozostaje pozbierac kamienie na tym ugorze i zasiac trawe. Tak wiec "Saga o rurze i przecieku"  wydaje sie byc pomyslnie zakonczona.

1 komentarz:

Mona pisze...

o matko ! cały ogródek skopany..a jeszcze nie tak dawno chodziłaś tu z kosiarką ..:(( teraz możesz sadzić ziemniaki na tym ugorze !