środa, października 31, 2012

Ostrow Tumski

Ostrow Tumski , to moja najbardziej ulubiona czesc Wroclawia.
Poczatki tej piastowskiej osady siegaja X wieku . Otaczał ją system warownych umocnień. W sposób naturalny broniła jej Odra, która jednocześnie stanowiła drogę komunikacyjną i dostarczała jego mieszkańcom pożywienia. Ostrów Tumski liczył w tym czasie ok. 1500 mieszkańców.




Ze zrodel wynika, ze w 1163 roku powracajacy z wygnania wnuk Boleslawa Krzywoustego, Boleslaw Wysoki zbrojnie najechal osade. 
Po jakims czasie, Ostrow Tumski stal sie wlasnoscia Kosciola. 


W roku 1315 cały Ostrów Tumski sprzedany został władzom kościelnym i od tego czasu jurysdykcja świecka przestała na wyspie obowiązywać, z czego nierzadko korzystali ci, którzy naruszyli prawo świeckie na terenie Wrocławia. Przejawem swoistych praw obowiązujących na Ostrowie Tumskim był obowiązek zdejmowania nakrycia głowy już przy wejściu na most Tumski (obecny, żelazny, stoi na miejscu średniowiecznego, drewnianego), gdzie stał słup graniczny małego "państwa kościelnego". Obowiązek ten dotyczył również głów koronowanych.




W 1382 król czeski Wacław IV wysunął pomysł budowy na Ostrowie nowego zamku królewskiego o dwóch wieżach, z grubymi murami i fosą. Projekt upadł, a Ostrów Tumski stał się odtąd ośrodkiem władzy biskupiej


Dawna warownia służyła jedynie za siedzibę dla kleru kolegiackiego. Niepotrzebny nikomu zamek zburzono ostatecznie na przełomie XV i XVI wieku.

Za Katedrą przez jakiś czas byl most zwodzony. Po 1810, gdy wyburzano fortyfikacje Wrocławia, przy okazji likwidacji części fos zasypano również odnogę Odry dzielącą Ostrów od Szczytnik i Ołbina – odtąd pozostał wyspą ("ostrowem") jedynie z nazwy. Reliktem zasypanego koryta rzeki jest staw w pieknym Ogrodzie Botanicznym.






Ostrow Tumski z palacem biskupin jest jedna z najlepiej utrzymanych dzielnic Wroclawia.
 W czasie II wojny światowej Ostrów doznał znacznych zniszczeń, z dużych obiektów jedynie kościół św. Krzyża przetrwał stosunkowo mało uszkodzony. Cztery domy po północnej stronie ul. Katedralnej (nr 10, 12, 14 i 16) odbudowano dopiero na przełomie lat 70. i 80. XX w. na podstawie projektu Edmunda Małachowicza.


Tak wygladal  Ostrow Tumski tuz po wojnie. Zdjecie ponizsze pokazuje jak to samo miejsce wyglada dzis.






poniedziałek, października 29, 2012

Wrocławskie spotkania

To byl piekny wieczor . "Don Giovanni" w operze wroclawskiej byl wielkim przezyciem. Poszlismy na spektakl z Ewa, ktora zarezerwowala dla nas bilety.


Ponownie spotkalismy sie z Ewa w Jej domu. Byl takze jej syn Grzegorz i druga moja kuzynka Barbara. Z Basia nie widzialysmy sie chyba od czasu naszej wspolnej podrozy do Paryza przed wielu laty, mimo , ze obie az do 1985 mieszkalysmy we Wroclawiu. No coz bywa...
Kolejne przemile spotkanie  bylo z Basia "Opolska".


Basia zapraszala nas do siebie, do Opola, ale zgodzila sie bysmy spotkali sie we Wroclawiu. Zwiedzilismy "Sky Tower" slynny najwyzszy budynek Wroclawia, ktory jest tylko w czesci skonczony. Zdjecie zrobil  Karol pod "zegarem" - bedacym kopia jednego ze slynnych "zegarow" Salvadora Dali . A  Sky Tower to imponujaca budowla , ktora mozna dostrzec nawet z odleglych czesci miasta.
Na obiad pojechalismy do Rynku. Wybralismy jedna z rozlicznych restauracji ( a wybor latwy nie jest!)
Ale wszystko ma swoj koniec i przyszedl czas odjazdu. Odprowadzilismy ja na odrestaurowany i unowoczesniony Dworzec Glowny. Przed wejsciem na perony zrobilysmy sobie zdjecie z krasnalami wroclawskimi, ktore upamietniaja,  krasnale malowane na scianach przez "Majora"i jego ludzi czyli przez Pomaranczowa Alternatywe. Czy ktos to jeszcze pamieta????
"Same Basie", ktos powie. No tak,  nasza byla sasiadka to Barbara D. Spotkalismy sie juz "tradycyjnie" w "Chatce". Bylo pyszne piwo Warka i dobre, domowe jedzenie. Byla tez wycieczka wloska i sporo mlodziezy z pobliskiego uniwersytetu. A my oczywiscie rozmowialismy  o zyciowych planach, polityce i literaturze.


Tak sie zlozylo, ze  wiekszosc  naszych  spotkan miala miejsce w restauracjach . To ponizej,  wspolne  zdjecie z pp. K. pochodzi z  2010 roku  a wiec z poprzedniej wizyty we Wroclawiu.



Z pp. K., Halina i Witkiem  spotkalismy tym razem sie w rejonie ZOO.
Mielismy okazje pogratulowac im sukcesu ich syna, Mateusza. Mlody,  wybitnie zdolny matematyk w wieku dwudziestu dziewieciu lat zrobil habilitacje.






sobota, października 27, 2012

Popadało, przyprószyło i ...znów słońce zaświeciło.

Dzisiaj w nocy zobaczylam pierwszy w tym sezonie snieg. Potem w ciagu dnia sypnelo z niebios jak z rozprutej pierzyny. I znow zaswiecilo slonce. Teraz tylko gdzieniegdzie lezy ten wczesnie opadly i wcale nieoczekiwany snieg.









poniedziałek, października 08, 2012

Warszawskie spotkania

Janusza i Joanne poznalismy pare lat temu . To zdjecie zrobilam podczas przedostaniej naszej podrozy do Polski. Teraz znow spotkalismy sie chlodnym jesiennym wieczorem w Warszawie.
 Na Nowym Miescie umowilismy sie z Januszem , naszym szwajcarsko-warszawskim znajomym . Niestety nie bylo Joanny, jego zony, ktora odleciala  rano tego dnia do Zurychu.
 Jedlismy obiad w popularnej restauracji " Pod Samsonem ".
Warto dodac, iz w kamienicy tej w latach 1804-1806 mieszkał Ernest Theodor Amadeus Hoffmann, autor znanej opowieści "Dziadek do orzechów". Hoffmann był pisarzem, kompozytorem i rysownikiem, ale do Warszawy przybył jako urzędnik pruskiej administracji. Podobno to on z nakazu władz pruskich wymyślał (a faktycznie nadawał) nazwiska warszawskim Żydom.Budynek został zniszczony w 1944 roku. Odbudowę rozpoczęto w 1951. Restauracja Pod Samsonem została otwarta w 1958 roku i istnieje nieprzerwanie do dziś.Restauracja Pod Samsonem
Jedzenie tam jest smaczne niemal "domowe". W menu poskie i zydowskie potrawy. Serwowano tam takze rozmaite alkohole . My z Januszem wybralismy to co na obrazku.  
 Kolejne, juz liczniejsze spotkanie towarzyskie, mialo miejsce "U Szwejka" przy placu Konstytucji. Restauracja tak dalece popularna, ze rezerwacje zrobilismy telefonicznie, jeszcze bedac w Finlandii. Daja tam jesc smacznie i obficie.  Pewnie  dlatego jest  tloczno, bardzo glosno  i ....mlodziezowo. Jednakze mimo halasu udalo nam sie pogadac z Wanda, Lilka, "Ancikiem " i Jackiem.
Zapewniam, ze nastroje mielismy znacznie lepsze  a twarze  o wiele pogodniejsze,  niz  to widac na tym zdjeciu:-)


 Ostatni wieczor w Warszawie spedzilismy w towarzystwie naszego kuzyna Mietka.Zwykle bywalismy u Niego w domu, gdzie podejmowal nas niezmiernie goscinnie, ale tym razem udalo nam sie Go sklonic do zmiany miejsca spotkania. Po dlugich pertraktacjach zgodzil sie wpasc do hotelowego baru.

 Pobyt w Warszawie i spotkania z przyjaciolmi bedziemy wspominac az do nastepnej podrozy  do Polski i nastepnego spotkania. I wtedy zapewne zatrzymamy sie znow w tym samym hotelu, ktory zapewnia ze oferuje   niezwykly  klucz.



niedziela, października 07, 2012

Swieto Chleba w Warszawie















Nie samym chlebem i kielbasa Polak zyje. Wypic  przeciez musi. A nie ma jak piwko, tym bardziej, ze tradycje szanowac nalezy.

Cos slodkiego  na deser  rowniez jest  niezbedne do dla poprawy samopoczucia.
Byl nawet sekacz! Tez tradycyjny!

Na scenie sie tez dzialo a dzialo! Szczesliwie namnozylo sie w Kraju nie tylko swiat, Festiwali ale takze zespolow ludowych. Kapele pieknie przygrywaja a starsi i mlodzi Polacy tancza i spiewaja.











Spiewano takze  na placu Zamkowym  a uroda dziewczat w barwnych strojach tez nie zostala niezauwazona...
O tym pieknym Swiecie Chleba dowiedzielismy sie przez przypadek. Otoz tuz po przylocie do Warszawy poszlismy do Teatru Wielkiego by kupic bilety na wieczorne przedstawienie "Spiacej Krolewny"..