sobota, czerwca 26, 2010

Sobotni spacer

Dzisiaj wybralam sie na wczesny poranny spacer. Po raz pierwszy od przyjazdu do Hancock poszlam zwiedzic najblizsza okolice.

Sasiedzi posiali kwiatki , a niektorzy odnowili swoje domy.

Brzoza sie troche postarzala ale ciagle wyglada pieknie i chyba jest bardziej intersujaca niz kilkadziesiat lat temu .


Prawdziwa niespodzianke sprawil mi nieznany sasiad, ktory w swoim pracowicie zalozonym ogrodku umiescil rzebe Buddy siedzacego tuz przy kamiennej pagodzie. Rzadki to widok w tych stronach.

Poranna cisze przerywaly tylko spiewy ptakow.Po poludniu pojechalismy nad jezioro. Mimo, ze jest dopiero koniec czerwca bylo sporo wozow kampingowych .

Bylismy tez swiadkami ciekawego zjawiska atmosferycznego. Dzien byl sloneczny i cieply az do momentu, kiedy przed nami pojawila sie gesta mgla. Widocznosc byla b. ograniczona. Jezioro bylo zsloniete a drzewa wygladaly jak otulone przezroczysta oslona.

Po kilku minutach mgla sie rozplynela.

Wieczor sobotni spedzilismy na pogotowiu. U mnie nastapil nawrot zapalenia ucha i znow pojawila sie czerwona plama na policzku. Tak wiec sprawdza sie powiedzenie by nie chwalic dnia o poranku. Ale nawet ten niemily przypadek nie jest w stanie zepsuc mi tego pogodnego dnia.

1 komentarz:

Ewa Matuszewska pisze...

Droga Pani Ryszardo, bardzo ciekawe, choć pesymistyczne są Pani rozważania przedwyborcze. Za to poranny spacer napawa optymizmem i spokojna radością. Z ciekawością oglądam zdjęcia, może i ja wkrótce nauczę się tworzyć galerię. Życzę pozbycia się dolegliwości, pozdrawiam najserdeczniej - Ewa