poniedziałek, września 07, 2009

"Labor Day " czyli Dzien Pracy

W 1882 amerykanskie zwiazki zawodowe zdecydowaly ze dzien 5 wrzesnia winien byc dniem wolnym od pracy. Potem specjalna uchwala "Labor Day" zatwierdzil amerykanski Kongres .Od tej pory poniedzialek po pierwszej niedzieli wrzesnia jest swietem.Nie ma w Stanach wielu "dlugich weeekendow". Urlopy sa tu krotkie. Nie kazdy szanujacy sie Europejczyk, przywykly do dlugich przerw w pracy i takiz urlopow, by to zaakceptowal. Labor Day jest wiec okazja do rodzinnych i przyjacielskich spotkan.

Spotkalismy sie w polskim gronie. Pani domu Marta pracuje na tutejszym uniwersytecie na wydziale chemii. Doktorat zrobila w Polsce. Jej maz , Mariusz vel "Mario" jest fachowcem od komputerow. Wazna pozycja. Co dzis moze zrobic bez sprawnego komputera albo bez wlasciwego programu???
Nine juz prezentowalam w moim blogu. Studiowala na filologii ukrainskiej w Warszawie. Maxim pracuje na wydziale fizyki.

Karol z okazji swieta ( i wizyty) zalozyl swoje "bolo"kupione kiedys od Indian Nawacho (ang. Navajo) w Arizonie i kapelusz kowbojski,ktory kupilismy w San Antonio, Teksas. Tradycja "grilowania", pochodzi przeciez z "dzikiego Zachodu".
Przy zeberkach pysznosci wielkiej(polskie wyrazenie "palce lizac" jest tu bardzo stosowne!), w sielskim otoczeniu z widokiem na lake, duzy dab i latajace kolibry, spedzilismy trzy godziny.Czas plynal szybko na opowiadaniu gospodarzy o ich podrozy do Afryki. Wspomnienia byl tak zywe i entuzjastyczne, ze natychmiast zapalalam zadza zobaczenie wedrujacych sloni i biegnacych gazeli i antylop.Nie mowiac o zachodach slonca nad Sarangetii.
Pogoda dopisala znakomicie. Jednakze Labor Day przypomina o konczacym sie lecie i szybko zmierzajcej ku nam jesieni. Ale co tam! "Carpe diem" jak mawiali starozytni. "Labor Day"2009 spedzilismy na uroczym nicnierobieniu...
Cieszac sie wolnym czasem warto choc czasem pamietac,ze ten dzien ustanowiono, wtedy, kiedy praca trwala dwanascie godzin na dobe , siedem dni w tygodniu. A pracowali prawie wszyscy, nie wylaczajac dzieci.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.