środa, lutego 02, 2011

Od poniedzialku do srody







Tydzien zaczal sie ciekawie. W poniedzialek w Bentlay Village w Naples. Intersujaca prezentacja i dobry lunch. Przy stole pani mieszkajaca na Florydzie od 52 lat. Okazalo sie ze ma krewnych w naszej "michiganskiej' okolicy. Obok Karola pp. Osieccy z Ontanagan, miasta polozonego o nas niedaleko- 53 mil. W Houghton bywaja
pare razy w miesiacu. Przyjezdzaja na zakupy. Pan Osiecki a wlasciwie wg tutejszej wymowy "Oziki"przyznaje sie do polskiego pochodzenia (jego zona Izabela tez!) ale urodzony w Stanach nie mowi po polsku. Zna jednak wyrazenia "psiakrew" i "cholera jasna". Hm... nie pierwszy to przypadek, ze takie powiedzonka pozostaja w pamieci.W drodze powrotnej wstapilismy do azjatyckiego sklepu w Town Center.
Wtorkowe popoludnie spedzilam w towarzystwie Susan. Bylysmy na kawie na Goodland . Jak zwykle sympatycznieno a wokol pieknie!
Dzisiaj jest dzien targowy (ha!!!) wiec sie wybralam rowerkiem po zakupy. Barwnie i ruchliwie. Jedna z atrakcji, jako ze takie stragany pod chmurka nie sa w Stanach powszechne. Po poludniu bylam w bibliotece i na plazy . Niestety zachod slonca tym razem nie mial w sobie nic magicznego. A szkoda, bo zapowiadal sie pieknie. Kiedy wracalam z biblioteki swiecila ogromna zlota kula...
W Egipcie rewolucja trwajaca od kilku dni nabrala rozpedu. Zaczela sie masakra. Tzw. zwolennicy Mubaraka czyli tajni agenci i policja przebrana w cywilne ubiory uzywa pociskow "molotowa", a konni i jezdzacy na wielbladach bandyci( tajna policja?) rozpedzaja protestujacych. Zachodni swiat mowi o tym, by jaknajszybciej przywrocono spokoj. Nie wiadomo czy to "smieszne" czy raczej tragiczne! W Australii cyklon, w Stanach monstrualne opady sniegu, zamiecie, mrozy. Odwolana 14 tysiecy lotow. W samym Chocago 6 tysiecy. Paraliz.Setki tysiecy ludzi pozbawionych elektrycznosci.
A u nas? Cieplo, slonecznie, balsamicznie. Wrecz grzesznie...

Brak komentarzy: