piątek, lipca 03, 2009

Bieguni 3



Kiedy przekraczamy granice w Wisconsin to czuje sie tak, jakbym wstapila do sasiada mimo ze przed nami jeszcze daleka droga do domu. Ale to juz nic wobec przebytej do tej pory. Krajobraz utkany gesto silosami. Wisconsin jest krajem "mlekiem plynacym"."Mleczny Stan".
Jeszcze , juz po raz ostatni podczas tej podrozy, wstepujemy na kawe w Iron Mountain ( juz w Michigan). Tradycji musi sie stac zadosc.


Od domu dzieli nas dwie godziny drogi.
Jeszcze trzeba przedostac sie przez mgle nad Superior, ktora pojawila sie niespodziewanie.

Juz widac most nad jeziorem Portage, laczacy Houghton z Hancock.

A za nim znak witajacy przybywajacych do Hancock.

Nasz dom czeka. Swierki urosly.
Trawnik zamienil sie w lake pelna rumiankow.

Juz nastepnego dnia rano, kiedy siedzielismy przy sniadaniu przybiegly z lasu sarny by nas powitac.




Zaczynamy osiadly tryb zycia. Przynajmniej przez najblizsze trzy miesiace.

Brak komentarzy: