wtorek, czerwca 09, 2009

Z zycia klasy prozniaczej





Wróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istotka niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
lecz nikt nie popiera wróbelka.

Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
……………………………………………
Kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie, do jasnej cholery!
Apelowal Konstanty Ildefons Galczynski.



Widok tej ptaszyny w tym miejscu nie dziwi mnie wcale. Takie same lataja w Indiach i na dworcu we Wroclawiu, w Oslo siadaja na stolikach w kawiarni.Sa prawie wszedzie tam gdzie bylam do tej pory.Kochajmy wrobelki!

Jest 9 czerwca. W Polsce wszyscy czekaja na dlugi weekend, ktory zaczyna sie w czwartek . Boze Cialo.
W Stanach a wiec i na wyspie weekend trwa zawsze ( z b.malymi wyjatkami) tylko od piatku wieczor (po pracy) do niedzieli. Dzisiaj wtorek dzien jak codzien. Rano padalo, ale potem odbylam spacerek do przystani. Po drodze zatrzymuje sie i "utrwalam"; kwiatek w trawie, agawe sasiada ( wlasnie wczoraj zakwitla), kwiat plumerii.


Szkoda, ze nie moge przekazac zapachu. Niepowtarzalny! Plumerie zobaczylam po raz pierwszy na Hawajach w 1991. Z jej kwiatow robi sie wience zwane po hawajsku"lei" .Witajac gosci zaklada sie im taki wieniec na szyje. Zapewne pozostaly obyczaj polinezyjski. Ja kwiat plumerii nosilam tez za uchem pdczas tych niezapomnianych hawajskich dni i nocy. Plumerie to byla czesc tej niezwyklej "egzotyki". Nawet kiedy wymawiam slowo "plumeria" ma ono dla mnie do dzis zapach . Slowo pozostalo "egzotyczne" , choc kwiaty kwitna na Florydzie prawie wszedzie. Takze pod moim oknem.

Brak komentarzy: