piątek, czerwca 12, 2009

Z zycia klasy prozniaczej cz.4


Upal.Na plazy bez wiekszych wrazen. W gore wyskakiwaly drobne ryby srebrzyscie polyskujace w sloncu.Niestety znow nie widzialam delfinow. Obok mnie przeplynal jeden nieduzy stingrey. Bardzo niebezpieczny. Nie nalezy nastapic mu na ogon, bo moze sie to zle skonczyc. Ale rozumiem. Broni sie jak moze. Niedawno widzialam jednego nieduzego rekna. Nie udalo mi zrobic mu zdjecia. Stracil okazje ! A taki mogl miec "piar".
Ale mam zdjecie florydzkiego krokodyla jak plywa slodko -slonych(tak, tak) wodach Everglades.Tez egzotyczny.


Zrobilam zdjecie innego osobnika wygrzewajacego sie w sloncu. Mysle ze jest bardzo fotogeniczny.


Widzialam tez sporo pelikanow. O nich trudno pisac. Trzeba zobaczyc jak leca, jak laduja na wodzie, i jak bezblednie lowia rybe.

"Piar"...
A propos naszej MOWY OJCZYSTEJ.Niedawno czytalam ze podczas propagandy wyborczej PiS mial kampanie "lightowa". Dzisiaj z radoscia przeczytalam "Wielu z nich ( tzn. Polakow marzacych o opuszczeniu obczyzny ) mysli o tym , by po powocie do kraju zalozyc jakas forme dzialalnosci gospodarczej"Ja nie mysle "o zalozeniu formy dzialalnosci" a raczej o tym jakie to formy jezykowe obowiazuja dzis w gazetowej, potocznej i rzadowej polszczyznie. Nie moge tez zapomniec jakie wrazenie na mnie zrobily slowa pana Prezydenta, ktory przemawiajac do zgromadzonych pod Stocznia Gdanszczan ( i wszystkich Polakow, ktorzy mieli wlaczone radia i telewizoty) powiedzial "Cudow nie ma. Tylko sciema". Jest takie stare powiedzenie "ryba psuje sie od glowy". A z ktorej strony psuje sie jezyk polski, ojczysty?

Brak komentarzy: