wtorek, sierpnia 25, 2009

Lektury prasowe


Jest wtorek, a ja czuje sie "niedzielnie". Po deszczowym poranku i burzowej nocy mamy znow pogodne niebo.
Siedze wiec "na przyzbie", odpoczywam i "poczytuje" . W najnowszym "Smithsonian", miesieczniku wydawanym przez Smithsonian Institut (jestem czlonkiem tego stowarzyszenia)duzy reportaz z Polski. Mozna by rzec iz jest to wydarzenie , bo nie czesto mozna przeczytac o Polsce tak sympatyvczny, interesujacy, wrecz pochlebny artykul.Znana amerykanska dziennikarka Frances Mayes wraz z mezem, Polakiem z pochodzenia ( od kilku pokolen rodzina osiadla w USA)odwiedzila Polske.
Autorka pamietnika "Pod sloncem Toskanii" -(Under the Tuscan Sun)napisala tym razem o swoich wrazeniach spod polskiego nieba.Wspomina Polakow z Wroclawia, ktorych zatrudnila we Wloszech przy remoncie swojej willi w poblizu Cortony. Pisze o nich takze i teraz z sympatia. O Polsce pisze z zachwytem. W Krakowie zwiedza Rynek i uwaza ze mozna jego urode porownac tylko z Placem Sw.Marka w Wenecji a kawe i ciastka u Noworolskiego smakuja tak jak w Paryzu. Niestety Frances Mayes podczas wizyty w Krakowie nie mogla zobaczyc "Damy z Lasiczka" Leonarda da Vinci. Dzial ten byl zamkniety. Na szczescie udalo sie Jej zobaczyc wczesniej ten slynny obraz z polskich zbiorow na wystawie we Wloszech.Zapewne z okazji obchodow rocznicy Leonarda da Vinci. Podobnie i mnie nie udalo sie zobaczyc tego slynnego dziela w Krakowie. Ja widzialam obraz Damy w muzeum Milwaukee w Wisconsin. Kiedy bylam kilka lat temu w Krakowie okazalo sie, ze jest to niemozliwe. Drzwi muzeum zamkniete byly na glucho . I nie bylo zadnej informacji wyjasniajacej powodu zamkniecia.
Frances Mayes zwrocila tez uwage na "egzotycznego" ukrainskiego piesniarza na Rynku w Krakowie.Ja kiedys spotkalam go tez w Krakowie a potem raz jeszcze we Wroclawiu. Uliczny artysta podrozuje po Polsce . Wszedzie znajduje sluchaczy. Ciekawe czy juz wie, ze jego zdjecie pojawilo sie w jednym ze znanych miesiecznikow wydawanych w Stanach Zjednoczonych?

W "The Economist"(tygodnik brytyjski ), znalazlam interesujacy nekrolog, poswiecony zmarlej niedawno maharani ( zona maharadzy) z Jaipuru.Slynna byla z pieknosci ,elegancji i bogactwa.
Skad moje zainteresowanie zmarla 90 letnia Hinduska? Karol wykladal przez kilka miesiecy w Bombaju (Mumbai). Ja przyjechalam go odwiedzic. Podrozowalismy po Indiach na przelomie stycznia i lutego 1981 roku.Kilka dni spedzilismy w Jaipurze (Karol mial seminarium na tamtejszym uniwersytecie). Zwiedzajac miasto bylismy tez w palacu maharadzy. Teraz po dwudziestu osmiu latach w brytyjskim czasopismie zobaczylam twarz kobiety, ktora byla wlascicielka tego niezwyklego palacu. Tak wiec, raz jeszcze przekonuje sie, ze "podroz nigdy sie nie konczy" , jak mawial Ryszard Kapuscinski.
sie

Brak komentarzy: