środa, lipca 06, 2011

Uroda wiejskiego zycia



Kosilam trawe kilka dni temu , ale nie mialam serca unicestwic wszystkich moich dziko rosnacych margaretek.Wiec ciesza oko!






Dzialam ekologicznie! Nie wlaczam suszarki a korzystam z energii slonecznej. Wiec rozne czesci garderoby radosnie tancza z kazdym podmuchem wiatru czy raczej "zefirka". I to jest wlasnie uroda zycia na wsi.



A wies dosc szczeglna; dwa uniwersytety, sala koncertowa na 1600 miejsc , festiwal muzyczny, swiatowej slawy zabytki techniczne , najciezszy na swiecie most podnoszony w gore ( a nie rozchylajacy sie) ... o reszcie atrakcji miejsko-wiejskich kiedy indziej.

3 komentarze:

Jolanta pisze...

Uwielbiam margerytki!Cieszę się, że rosną sobie radośnie dalej! To naprawdę urocze!
A co do pościeli suszącej się na sznurach w ogrodzie, jak ona później oszałamijaco pachnie... Marzenie!

Ryszarda L.Pelc pisze...

Jolu,
"przylapalas" mnie w trakcie pisania i komponowania blogu.Jak to milo, ze wpadasz do nas na wies:-)

Mona pisze...

no własnie te pranie ..taki swojski widok:))a łąka imponująca :)