wtorek, kwietnia 28, 2015

Siedem dni na wybrzezu Amalfi.

 
DZIEN PIERWSZY.

O powrocie do Sorrento marzylismy . Mysle, ze ta tesknota zaczela sie w dniu, kiedy stamtad odjezdzalismy przed wielu laty. Tym razem, skorzystalismy z tego, ze Karol zostal wyrozniony  stypendium Fulbraighta . Mieszkamy od lutego  w Austrii. A stad blizej do Wloch ... Z Wiednia odlecielismy samolotem  " Austrian Airlines".
 
 Na miedzynarodowe lotnisko w Neapolu przylecielismy punktualnie

 

 


Kierowca, ktory mial nas zawiezc do Sorrento byl umowiony na godzine 18ta wiec majac troche czasu obserwowalismy sale przylotow.



 
 Kierowca zjawil sie kilka minut przed czasem a w drodze wykazal sie perfekcyjna umiejetnoscia jazdy w gorach.
 Hotel, ktory byl nasza baza "wypadowa" byl nam znany. Mieszkalismy tu podczas naszej wycieczki do Wloch z amerykanskim biurem podrozy "Cosmos".

Wkrotce wybralismy sie na spacer.Zatrzymalismy sie przed restauracja nieopodal hotelu. Czytajac menu zauwazylismy iz wybiegla do nas pracujaca tam pani . Zaczela zapraszac do srodka. Nie bylo w tym zaproszeniu niczego nachalnego Byl  tylko wdziek, serdecznosc, radosc ze spotkania z nami.
Przedstawila sie .Jestem Maria...Weszlismy do srodka. Kolacja byla smaczna a lamka wina, ktora zamowilam byla szczodrze wypelniona...Zapamietamy seniore Marie. Zademonstrowala biegla znajomosc  ludzkiej psychiki i zaimponowala  umiejetnoscia zapelniania klientela  swojej restauracji . A nie jest to latwe w miescie,  w ktorym sa ich setki.
Nota bene restauracja nazywa sie "O sole mio" .
 

Te wystawy sklepowe zaczelismy ogladac nastepnego dnia po dobrze przespanej nocy w pokoju z widokiem na Zatoke Neapolitanska I zarys Wezuwiusza na przeciwnym brzegu.


 

1 komentarz:

Mona pisze...

Cieszę się z Wami z tych pięknych podróży - życzę jak najwięcej ,,dolce vita " :) Pozdrawiam