sobota, września 24, 2011

Słodka Francja

Lotnisko w Detroit. Ponad dwie godziny czekania na kolejny lot minelo. Juz niedlugo zaczna nas zapraszac do samolotu linii Air France. Jestesmy gotowi i stoimy przy "bramce"


Lecielismy cala noc. Minela szybko. Obejrzalam dwa filmy, troche spalam, wstawalam by sie przespacerowac po tym ogromnym samolocie ,w ktorym bylo ponad 400 pasazerow. To byli ludzie z roznych stron swiata, w roznym wieku, ludzie o rozmaitych losach, historiach, pochodzeniu, ktorzy nagle , znalezli sie w tym samym miejscu i przez  kilka godzin dziela wspolna przestrzen ...i w jakims sensie wspolny los. Laczy ich tez miejsce docelowe:  Paryz. A kiedy przekrocza granice, rozejda sie tylko   wiadomych sobie kierunkach...czy kiedykolwiek znow sie spotkaja? Byc moze...
Samolot laduje bezpiecznie i  plynnie.

Darek odbiera nas na lotnisku. Samolot przylecial punktualnie ale odprawa graniczna byla tak niesprawna, ze trwala poltorej godziny. Polowa stanowisk byla zamknieta. Po dlugim czekaniu w zwartym tlumie , dostalismy sie do dwu umundurowanych pan, ktore calkowicie byly pochloniete rozmowa. Wbily stemple bez patrzenia na  nas. No , ale co tam! Jestesmy w "slodkiej" Francji . Ten termin pochodzi ze starofrancuskich  ballad trubadurow , przeniesionych potem do slynnej  Piesni o Rolandzie. Ten termin "Slodka Francja" bardzo mi przypadl do gustu! Choc moze "slodka" az tak bardzo  Francja nie jest, ale zapewne przyjemniej sie tu zyje niz gdzie indziej ( te sery, te wina, ta kuchnia!!!!) Poza tym  jest piekna i fascynujaca. Lubie ten kraj.  Trudno mi powiedziec czy wole Paryz, czy poludnie  Francji; albo  owe male miasteczke otaczajace Paryz, do centrum ktorego dojezdza sie w ciagu czterdziestu paru minut ( albo dluzej:-)  zaleznie od zageszczenia drog. I oto dojezdzamy do Valmondois, podparyskiego miasteczka, w ktorym mieszkaja nasze dzieci. Nasz syn Dariusz z rodzina.
Jestesmy na miejscu. Kot Caramel wszedl na dach samochodu uznajac to za dobry punkt widokowy. Grzeje sie w sloncu a rownoczesnie sprawia wrazenie jakby chcial  nas przywitac.
Wybiega tez na spotkanie pani tego domu,  Sylwia .

Rozmowa z Darkiem. Karol mimo wielogodzinnej podrozy i roznicy czasu jest w super formie. No coz, praktyka czyni mistrza. Ile to juz bylo tych lotow w naszym zyciu? Z pewnoscia trudno dokladnie to wyliczyc, ale z cala pewnoscia uzbierala sie  imponujaca liczba przelecianych kilometrow.

1 komentarz:

Mona pisze...

wszędzie jest ,,słodko " gdzie dobrze się czujemy, gdzie mamy bliskie osoby..:)