Przeszło lat pięćdziesiąt kocham Cię niezmiennie
w dni słoneczne
pod błękitnym niebem
w czasie sztormów
i snieżnych zamieci.
Wtedy kiedy ciężkie,
ciemne chmury nie dają żadnej nadziei
że dni nam zajaśnieja,
zablysną na nowo…
Kocham Cię przeszło lat piędziesiąt niezmiennie
w skwarze południa i w chłodach północy
w namiocie w
Mestre i tym nad Kanionem ,
w pokoju hotelowym gdzieś nad Pacyfikiem,
w naszym ogrodzie w domu nazwanym “północnym”,
gdzie czasem
pojawia sie piękna zwinna sarna,
a “chipmunk” skacząc po trawie jak mała pileczka
do karmika biegnie .
Podziwiając bujnie
kwitnącą bugenwillę ,
sluchając śpiewu drozda,ciesząc się pięknem kwiatów pomarańczy
wiem , że moja miłość dzisiaj jest taka jaka byla kiedys.
Chcę Ci wyznać to dzisiaj , w przedzień Twych urodzin.
Moja mlodziencza miłość
wciąż jest z tutaj z nami.
Ale kiedy czas
minął?
Gdzie ten czas się
podział?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz