wtorek, listopada 21, 2017

Z Polnocy na Poludnie....

Nasza podroz z Hancock do domu na wyspie Marco trwala 5 dni. 4 noce spedzilismy w hotelach. Przemierzylismy 2955 kilometrow.
Wyjechalismy z "polnocnego " domu 8 listopada. Zapowiadano duze opady sniegu wiec nalezalo sie spieszyc. Kilkanascie kilometrow od Hancock mielismy juz zimowe widoki.

Szczesliwie droga byla "czarna" a wkrotce snieg zniknal .Wieczorem dotarlismy do pierwszego z czterech naszych planowanych  nocnych postojow. Zatrzymalismy sie w hotelu w Madison, Wisconsin.
Nastepnego dnia, zgodnie z podroznym  rytualem (i rozsadkiem) po dwu godzinach jazdy zatrzymalismy sie by odpoczac. Restauracja Mc Donalds, oferujaca  dobra (a tania) kawe zadziwila nas wystrojem. Sciany zdobily piekne zdjecia dobrze znanych  nam  miejsc.
To zdjecia zamku na Wawelu w Krakowie i kamieniczki w Gdansku!
Bylismy w okolicy Chicago "amerykanskiej stolicy Polonii" w Ilinois, stad te rodzime obrazy...
Dlaczego  "zdziwienie"! Kazda z tysiecy restauracji Mc Donalds ma ladne wnetrza, ale po raz pierwszy widzialam "polski element"!!!

Takie widoki towarzyszyly nam dlugo...Farmy, farmy...I krajobraz "plaski, daleki"...

Mijalismy rzeki, mosty wieksze i mniejsze nad nimi, gory. A ruch na drodze byl coraz wiekszy. Zblizalismy sie do Atlanty.






 Budynek stacji TV Turnera .



 Drugie co do wielkosci akwarium na swiecie, ktore zwiedzilismy dwa lata temu.

 I miejsce "narodzin" (?)Coca Coli
 Po nocy spedzonej w hotelu w Valdoscie dotarlismy do granicy Florydy.

 Jak juz od wielu lat, zatrzymalismy sie w "Visitor Center", gdzie powitano nas szklaneczka soku pomaranczowego. FLORYDA! Ale sama Floryda powitala nas raczej chlodno.










Brak komentarzy: