poniedziałek, marca 09, 2015

Jubileusz przywoluje wspomnienia...

Byla sroda, 9 marca . Dzien byl pogodny, slonce przygladalo sie w kaluzach pozostalych po roztopionym sniegu. Wybieralam sie na seminarium magisterskie. Ale zamiast na Uniwersytet pojechalismy do szpitala.
Po polnocy urodzil sie nasz syn. Dariusz Michal. Kazdego roku przypominam sobie tamten dzien i noc. Pamietam tamta radosc i ten obezwladniajacy niepokoj. I pielegniarke, ktora mowila uspakajajaco: "Niech Pani sie nie martwi. Wszystko bedzie  dobrze!". Lekarz tez mnie uspakajal i zapewnial. "Bardzo czesto dzieci urodzone przedwczesnie sa utalentowane".Wszystko sie sprawdzilo! Ani lekarz ani pielegniarka z tamtego wroclawskiego szpitala nie wiedza, ze po tylu latach ich z wdziecznoscia wspominam!
Kiedy wreszcie wrocilismy do domu (Darek pierwsze tygodnie zycia spedzil w inkubatorze )Karol polozyl syna na tapczanie i cichutko zagwizdal. Dziecko poruszylo sie i spojrzalo na niego. "Popatrz, poznaje mnie". To bylo tak dawno, a pamietam to tak jakby to bylo wczoraj.
















Swiat widziany z wysoka wydawal sie jeszcze ciekawszy...
















Ksiazka towarzyszyla mu od "zarania dziejow". 


Brak komentarzy: