wtorek, grudnia 16, 2008

Refleksje w przeddzień Bożego Narodzenia.




Dnie coraz krόtsze, niebo szare i nisko, niuziutko nad głowa. Zbliża się najdłuższa i naświętsza noc roku. Noc wigilijna.
Poczta elektroniczna przynosi zyczenia z całego świata od przyjaciόł, kolegόw a także coraz częściej od “wirtualnych” znajomych, o ktόrych do tej pory nie miało się nawet pojęcia, że istnieją. Wszyscy prześcigaja się w pomysłach.
Wystarczy tylko jedno kliknięcie a już na monitorach ożywaja renifery, zapalają się swiatełka na choinkach, przez furtkę wbiega piesek, a po kolejnym kliknięciu z wirtualnego nieba sypie wirtualany śnieg. A u mnie za oknem sypie naturalny.
Elektroniczne listy bywają dzwiękowe. Słucham więc znanych kolęd przesłanych przez nieznanych , ale życzliwych czytelnikόw i znajomych naszych znajomych. Takie same swojskie kolędy jakie pamiętam z dzieciństwa , kiedy nawet telewizor nie był przedmiotem powszechnego użytku...
Boże Narodzenie tuż , tuż.
U nas w Stanach Zjednoczonych członkowie i członkinie Armii Zbawienia podzwanią dzwonkami , przypominają , że czas ofiarowac swoj datek na potrzebujących.
I tylko oni życzą nam zwyczajnie , tak jak przed laty w USA “Merry Christmas”.
Ale najczęściej słychać “Happy Holidays”.Coraz trudniej o kartki z napisem “Merry Christmas” . Poprawność polityczna zatacza coraz szersze kręgi.
* * *
Dla wielu z nas ze wszystkich dni roku najważniejsza była i jest Wigilia.
Mistyka wigilijnej wieczerzy, uroda i zapach choinki, tajemniczość nocy, najdłuższej w roku, delikatne , migacące płomienienie świec, aromat siana pod śnieżnobiałym obrusem tworzą ten z niczym nieporόwnywalny klimat.
Sceneria i obrzedowosć Wigilii głęboko zapadły w świadomość. Trwaja w nas…
Na czym polega niezwykłość Wigilii ? Nie piszę o czysto religijnym, duchowym wymiarze..
Myślę o jej “materialnym”wymiarze. Zawsze , odkąd pamiętam, obowiązywał ten sam doroczny rytuał, a wokόł unosił się niecodzienny aromat tworzący ową niezwykła atmosfera.Ranne wstawanie i pracowitą krzątaninę.
Dom jeszcze przesiaknięty zapachem upieczonych poprzedniego dnia makowcόw i słodyczą piernika, już był gotowy na przyjęcie innych woni…
Uderzał w nozdrza zapach gotującego się czerwonego barszczu , dobiegał aromat suszonych grzybόw ( przypominajacych owe letnie i jesienne wyprawy do lasu ), ostry zapach cebuli ( do śledzi!) wyciskający łzy z oczu pomieszany z zapachem skόrki pomaranczowej .
Na kuchni powoli gotowała się kapusta (” bo kto to widział wigilię bez pierogόw z kapustą i grzybami”).
A jakie to odgłosy w tym dniu dochodziły z kuchni !
Skwierczącej na patelni rybie, panierowanej w jajku i bułce , towarzyszyły ciche pyrkotanie parzonego maku ( to do kutii).
W domu moich Rodzicόw podawano dwanaście potraw; tak dwanaście a nie siedem, dziewięć czy jedenaście, jak to bywa w innych polskich domach.
Do dziś i na moim wigilijnym stole pojawia się dwanascie dań wśrόd ktόrych nie może zabraknać kutii , słynnego “kresowego” przysmaku z ugotowanej pszenicy , bogatego w mak, miόd, orzechy i wszelkiego rodzaju bakalie, podlanego odrobiną koniaku....
Dla mnie te przygotowania to rytuał, tradycja, ktorą kontynuuję tak uporczywie, bo pozwala mi na zachowanie wiary, że “nie wszystko umiera”.
Strojenie choinki odbywało sie w Wigilię. Zawsze tak było. Na choince wisiały zabawki kupowane przez moich rodzicόw, a potem przeze mnie. Było ich wiele. Pochodziły z czasόw mego dzieciństwa i dzieciństwa mego jedynego syna. Zostały w Polsce .

Syn mieszka z rodziną we Francji. My wyjechaliśmy za Wielką Wodę.. Z nami przyleciał mały drewniany ptaszek, kolorowe cudeńko kupione kiedyś w Sukiennicach krakowskich.
Ten ptaszek siedzi przez cały rok na oknie w naszym domu w pόlnocnym Michigan, spogląda na płaczącą wierzbę, srebrne świerki zasadzone przed kilkunastu laty przez mego męża, na wzgόrze porośnięte brzozami i być może, podobnie jak ja , dziwi się, że tak niespodziewanie potoczyły się jego losy. A kiedy przychodzi czas ptaszek przenosi się na bożonarodzeniowe drzewko.
Od kiedy zamieszkaliśmy w Stanach choinkę ubieram wcześniej, zgodnie z obyczajem tu panującym, tuż po Swięcie Dziękczynienia.
Wieszam na niej dekoracje, ktόre kupiliśmy podczas naszych licznych podrόży .
Nasz drewniany krakowski ptaszek z Sukiennic od wielu lat spogląda na porcelanowego skrzypka przywiezionego z Chicago, na szklaną bombę kupioną w Clearwater na Florydzie, zachwyca się nieodmiennie się baletnicą z maksykańskiego sklepu w Santa Fe, mała papierową gejszą przywiezioną z Japonii, wachlarzykowi z Pekinu , posrebrzanej szyszce przyniesionej ze spaceru nad jeziorem Superior.
Mały krakowski ptaszek słucha srebrzystego dzwięku trąbki kupionej kilka lat temu w Christmas, małej osadzie w Michigan i radosnego “ho, ho” brzuchatego Santa Claus (ktόry zastępuje tu Swiętego Mikołaja i wygląda bliżniaczo!)
I choć lubi swoje nowe otoczenie, i jest tu szczęsliwy, to być może wspomina też tamte znajome i bliskie mu świecidełka, nieopisanej urody delikatne, szklane bombki, słomkowe gwiazdki i takiż pasterzy ,. Może tęskni?
Kto wie , co czuje, co myśli, polski drewniany ptaszek w wigilię Bożego Narodzenia siedząc na drzewku sciętym w lasach w Copper Country, nad wielkim jeziorem Superior?
* * *
Wigilia ma szczegόlny charakter, przynosi zapach i smak nawet najbardziej odległego dzieciństwa. Wraca ono do nas z każdą zawieszoną na choince skrzącą urodą zabawkę, z zapachem świeżej świerkowej czy jodłowej gałazki, z każdą kolorową paczką leżącą pod choinką.
Kultuwując rodzinne tradycje żywimy nadzieję, że nasze dzieci, a potem i nasze wnuki będą je cenić i o nich pamiętać.
Rozsiani po świecie podtrzymujemy naszą polską duchową wspόlnotę.
Nie zapominajmy o tym co nas łaczy a jest to garść siana pod białym obrusem, opłatek, przysłany z Kraju, dodatkowe nakrycie na stole dla niespodziewanego gościa-wędrowca.
Kultywowanie tradycji jest piękną formą celebrowania życia. Pamiętajmy o tym, zycząc sobie Wesołych Swiąt Bożego Narodzenia .

W czas Bożego Narodzenia radość wszelkiego stworzenia






Motto: Jest gdzieś na świecie bez wątpienia
Za krawędziami nieboskłonów,
Wyspa Bożego Narodzenia(...)
(Andrzej Waligórski)

Wiarę w to iż istnieje wyspa „Boże Narodzenie” miał znany Poeta i satyryk wrocławski Andrzej Waligórski. Wyobrazał ją sobie tak:
„Różna od wszystkich innych krajów,
Upalna - choć bogata w śniegi,
Ma w sobie jakby coś z Hawajów,
I ma też jakby coś z Norwegii.
Lasy palmowo-bambusowe
Pachną przygodą i wanilią,
A inne lasy, choinkowe,
Pachną nartami i Wigilią.

Nigdy nie udało mi się odnaleźć takiej wyspy. Znam natomiast miejsce zwane Christmas. Jest ono w Michigan, USA .
Osada powstała w drugiej polowie XIX wieku a zbudowali ją hutnicy przetapiajacy rudę żelazną.
Zabudowania spłonęły w 1877 doszczętnie ale po latach to miejsce ożyło na nowo.
Dzisiaj już nie ma tu żadnego przemysłu, o hutnikach pamiętają tylko stare kroniki.
Zjeżdżają zaś do Christmas głownie turyści, miłośnicy przyrody jak i amatorzy gier hazardowych. Wybudowano tu w ostatnich latach eleganckie kasyno gry.
Ale nazwa Christmas zobowiazuje. W okresie poprzedzającym Boże Narodzenie posyłać można swoje kartki i listy z życzeniami do rodziny i przyjaciół na pocztę do Christmas. Kartki świateczne ze stemplem „Christmas Post Office” mają dla filatelistów szczególną wartość.
Podobno nazwę osadzie nadał człowiek, który w 1938 roku założył w tym rejonie przydrożną fabryczkę produkującą świateczne dekoracje.
Wytwórni dawno już nie ma, ozdoby choinkowe na amerykańskie ( i nie tylko) choinki produkowane są w Chinach, ale tradycje handlu są podtrzymywane.
Przy wjeździe do miasteczka witają nas renifery, elfy i ogromna postać Santa Clausa a wszystkie lokalne sklepy sprzedają dekoracje bożonarodzeniowe.
”Jeżeli chcesz się mieć pełną satysfakcję z podróży do Górnego Michigan koniecznie musisz odwiedzić Christmas”. Przeczytałam to kiedyś w „Przewodniku” po tym niewątpliwie pięknym skrawku wielkiego kontynentu Ameryki Północnej.
Pojechałam, zobaczyłam i napisałam Państwu o Christmas,
gdzie „Boże Narodzenie trwa cały okrągły rok”jak głosi wspomniany już Przewodnik.
* * *
Jak drzewiej w Stanach bywało w czas Bożego Narodzenia? Jak podają źródła przez dwa wieki po wylądowaniu pierwszych osadników obchody tego święta chrześcijańskiego były zabronione przez chrzescijańskich purytanów.
W 1659 roku Sąd Generalny stanu Massachusetts obwieścił , że obchody Bożego Narodzenia będą uznane za przestępstwo a przyłapani na nim zostaną ukarani grzywną.
Aż do połowy XIX nie obchodzono w Stanach tego święta. Sądy odbywały posiedzenia, sklepy były otwarte , nie było żadnej specjalnej mszy, chyba że tego dnia wypadała niedziela.
Jak można sobie te zakazy wytłumaczyć dzisiaj? Być może purytanie studiujący pisma swięte nie znaleźli wystarczającego potwierdzenia na to, iż dzień narodzin Jezusa przypadł na 25 grudnia?
Być może nie uznano tego święta dlatego, że data Bożego Narodzenia ustalona dopiero w IV wieku przez papieża Juliusza I wiązala się z rzymskimi, pogańskimi Saturnaliami? Papież uznał zapewne , że lepiej i łatwiej akceptować istniejące zwyczaje i podporządkować idei chrześcijanstwa niż je tępić jako poganską tradycję.
Być może purytanie , którzy przypłynęli do Ameryki by uciec od gorszących obyczajów europejskich, obawiali się, że nadmiar świętowania może prowadzić do osłabienia tych wartości, które glosili?
Być może obawiano się iż nadmierna celebracja prowadzić może do rozwiazłości obyczajów, grzechu próżnosci, obżarstwa i opilstwa ?
Być może uznano iż w czasie zabawy, uczt i świętownia człowiek zapomina o tym co najważniejsze? Zabiegany wokół przygotowań do fetowania nie ma czasu na refleksję, na zadumę, na modlitwę; taką prawdziwa i głeboką rozmowę z Tym , którego dzień narodzenia obchodzi?
* * *
Kilka miesięcy temu miałam szczęście odwiedzić we Włoszech dwa miejsce silnie zwiazane z chrześciajaństwem .
Kilka godzin spędziłam w Asyżu i kilka dni w Rzymie.
Asyż jest miejscem kultu Swiętego Franciszka, „Biedaczyny”.
Zrezygnował z bogactwa i blichtru majątek rozdawszy ubogim. Kilka lat przed smiercią Swięty Franciszek znany ze swej pobożności, ukochania szarego człowieka i jego „młodszych braci”, zwierząt i ptaków na dzień Bożego Narodzenia zainscenizował narodziny Jezusa. Dało to początek szopce i jasełkom , które tak dobrze znamy od lat dziecięcych. Nota bene Swięty Franciszek musiał zabiegać o zgodę Papieża na wystawienie owej żywej szopki z udziałem mieszkańców Asyżu i okolic.
Kiedy stajemy przed szopką w kościele nie zastanawiamy się kiedy pojawiła się w tradycji Bozego Narodzenia i kto byl jej sprawcą. Może przypomnienie tego iż to Swięty Franciszek był jej twórcą pozwoli też pomyśleć i o nim. A jest to, moim zdaniem, jedna z najpiękniejszych postaci w katolickiej hagiografii.
* * *
Boże Narodzenie wiąże się nierozerwalnie z zapachem choinki. I choć my chrześcijanie nadajemy jej określone znaczenie, to warto też pamiętać iż wiecznie zielone drzewo od „zawsze” i we wszystkich niemal cywilizacjach było symbolem życia.
Jednakże dopiero w wieku XIX-tym choinka stała się tak bardzo popularna i zakceptowana w chrześcijańskiej Europie. Jest jednym z najważniejszych symboli Bożego Narodzenia.
Jednakże w Watykanie , na placu Swiętego Piotra, przed najznakomitsza, najbogatszą bazyliką katolicką świata choinka pojawiła się stosunkowo niedawno.
Ten piękny zwyczaj ustawiania choinki przed Bazyliką Swiętego Piotra wprowadził dopiero Jan Paweł II .
Było to zaledwie dwadzieścia sześć lat temu. Jedną z choinek ustawionych na Placu przywieźli do Rzymu polscy górale.
To piękne drzewo rosło kiedyś w Tatrach, tak bardzo ukochanych przez Papieża. Po Jego śmierci tradycja jest kontynuowana. Rok temu choinkę sprowadzono z Kalabrii a na placu stanęła szopka przedstawiająca chatę Sw. Józefa , w której wychowywał się mały Jezus.
* * *
Boże Narodzenie niesie zwykle ze sobą radość i nadzieję. Niech więc nasza wiara w to , że „jutro będzie lepiej” nie gaśnie i tak jak ów poeta wrocławski uwierzmy choć na chwilę iż każdy z nas znajdzie symboliczną wyspę, na ktorej:
„Każdy tam ma wszystko co trzeba
Bo w tych cudownie pięknych lasach
Rosną chlebowce pełne chleba
Oraz masłowce pełne masła.
I stoją ule pełne miodu
Więc można najeść się do syta.
I od zachodu aż do wschodu
Słychać w tych lasach dźwięki gitar.”
Zostawiam Państwa z tą poetycką wizją wyspy Boże Narodzenie, życząc dobrych, spokojnych i zdrowych Swiąt oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku. Zyczę też by stara, piękna polska kolęda „W czas Bożego Narodzenia, radość wszelkiego stworzenia...” brzmiała z pełną mocą, przekonaniem i wiarą.

Tekst zostal opublikowany w miesieczniku wychodzacym w Kanadzie "Panorama Polska" (Grudzien 2008)