środa, kwietnia 04, 2007

Wielki Tydzien w Sewilli

“Semana Santa” czyli Wielki Tydzień poprzedza największe swięto Chrześcijan jakim jest dzień Zmartwychwstania Pańskiego.
Już w pierwszym tygodniu postu, w mieście na południu Hiszpanii zaczynają się przygotowania do słynnych w świecie obchodόw Wielkiego Tygodnia.
Jest to niewątpliwie największe wydarzenie w Sewilli , a do miasta na ten czas przyjeżdzają tysiące turystow. “Semana Santa” w Sewilli ma swόj głeboki religijny charakter i jest też jedną z największych atrakcji turystycznych.
57 bractw czyli “ cofradias”, często ze sobą rywalizujących , przygotowuje się do wielkiej, niezwykłej procesji. Wśrόd nich są też sewilscy Romowie, ktόrzy przeżywaja swόj wielki dzień.Odgrywają oni bowiem ważną role w tych ceremoniach wielkopostnych.
“ Hermandad los Gitanos “ , zamieszkujący w obrębie starego miasta, stanowią grupę liczącą około 1600 osόb.
Każdy z czlonkόw bractw ma przydzieloną rolę. I kiedy nadejdzie czas, zrobią wszystko, by procesja odbyła się zgodnie z odwieczną tradycją, w pełni majestatu i bez zakłoceń.

* * *
Zbliża się pόłnoc . Przed katedrą, ktόrą zbudowano na miejscu zrόwnanego w 1401 roku z ziemią meczetu zgromadzili się mieszkańcy i turyści. Mimo pόźnej pory przed katedrą tłum nie rzednie. Wprost przeciwnie. Przybywają coraz nowi uczestniczy tego niezwykłego misterium. Wydawało się, że wąskie uliczki Sewilli pamiętajace jakże odległe czasy, nie bedą w stanie pomieścić nikogo więcej. A jednak wciaż napływają ludzie. Stoją głowa, przy głowie. Przed drzwiami katedry widać oddział kawalerii w połyskujących napierśnikach. W świetle ulicznych lamp błyszczą zbroje i hełmy mężczyzn przebranych za rzymskich żołnierzy. Kilku z nich przysiadło na krawędzi chodnika. Sączą piwo z butelek. Jest parna, ciepła sewilska noc. Nieopodal , w całkowitej ciszy i skupieniu stoją dziesiątki, setki tajemniczych, napełniających grozą ludzi. Odziani w długie szaty o tym samym kroju, w kapturach zasłaniących niemal całkowicie twarze , trzymający w ręku zapalone świece , przypominają amerykańskie bractwo Ku Klux Klan nie cieszące się dobrą sławą.
Owi “cofrades” czy “nazarenos”, przypominają nam też pierwszych chrześcijan , ktόrzy na miejsce modlitw przychodzili pod osłoną nocy, a kaptury głeboko zaciągnięte na twarz miały chronić przed identyfikacją i w konsekwencji przed prześladowaniami.
Potem Sw. Inkwizycja przejęła zwyczaj noszenia takich właśnie ubiorόw. A kaptury stały się symbolem pokuty.
Wysoko nad tlumem, wsparte na ramionach kilkudziesięciu mężczyzn widnieją dwie wielkie platformy. Są to platformy-ołtarze, ktore będą niesione w procesji.
Przed katedrą, mimo niezliczonych tłumow, panuje pełna skupienia cisza .
I nagle w tę ciszę wdziera się ponury głos werbli. Rownocześnie gasną uliczne latarnie. Jedynymi źrόdłami światla są płomienie tysięcy świec niesionych przez “nazarenos” i blask księżyca. Nagle tlum zaczyna falować. Procesja ruszyła. Na jednej z platform niesionej na ramionach “costaleros” stoi posąg Chrystusa przyniesiony z kościoła San Lorenzo , Cristo del Gran Poder ( Chrystus Wszechmocny) dzwigajacy na ramionach krzyż. Swiatła ożywiaja twarz Zbawiciela. Na drugiej platformie niesiona jest piękna figura Matki Bożej. Matka Boska Bolejaca roni brylantowe łzy.
I oto gdzieś w ciemności , z tlumu dobywa się kobiecy glos. Religijna pieśń typu flamenko wznosi się ku niebu. Płynie wśrόd nocy dojmująca, pełna boleści. Ktoś śpiewa “saetę” o męce pańskiej. Na jej dzwięk przystają mężczyżni niosacy posągi Chrystusa i Marii. Zdejmują z ramion wielkie platformy i stawiają na ziemi. Kiedy pieśń zamrze w ciemności, wtopi się w zasłuchany tlum, około sześdziesięciu “costaleros” podnosi z ziemi swe brzemię . Mężczyżni kładą je na ramiona i ruszają dalej w procesji. I znowu towarzyszą im głuche uderzenia bębnόw.
Po chwili bębny cichną i ponownie rozlega sie pieśń. I następna. I jeszcze jedna. Czasem dochodzą one z tlumu stojącego na ulicy, czasem z jakiegoś balkonu . W chybotliwych płomieniach świec widać płynace jakby postaci Chrystusa i Matki Boskiej. Ogromne cienie przesuwają sie wzdłuż domόw w wąskich uliczkach starej Sewilli. Przechodzą przez miasto a potem po wielu godzinach wracają do kościoła.

Kazdego dnia w ciągu Wielkiego Tygodnia takie procesje odbywają dzień po dniu w
licznych kościołach Sewilli. Każdego dnia miasto przemierzają wierni powtarzając ten sam rytuał. Dość często mozna zobaczyć na ulicach biczownikόw, ktόrzy tak jak w średniowieczu idą w pokutnych szatach, niekiedy pόłnadzy i okładaja się razami tak mocno iż ociekaja krwia.
W Wielką Sobotę na uliczkach Sewilli panuje już cisza. W powietrzu ciągle jeszcze unosi sie zapach stopionego wosku. Wielka Sobota to czas na zadumę i refleksję, na wypoczynek po dniach czuwania ,. Zmęczeni postem i umartwieniami wierni oczekują w skupieniu na moment , kiedy ponure głosy kołatek i werbli zostaną zastąpione tryumfalnym brzmieniem rezurekcyjnych dzwonόw.
Te dzwony, od wiekόw obwieszczają Sewilli wielką nowinę “ Chrystus zmartwychwstał”. Ta nowina rozbrzmiewa szeroko nad murami Sewilli, ktόra “zbudował Herkules, murami otoczyl Juliusz Cezar a kościoły i katedrę zbudowali krόlowie katoliccy, Izabella i Ferdynand” jak głosi napis na jednej z bram miasta.
W Sewilli, może silniej niż gdzie indziej uświadomić sobie można niezwykła wagę znaczenia wiary, tradycji , obyczaju.

* * *
Kiedy uroczystości Wielkiego Tygodnia i Wielkiej Nocy dobiegają końca w Sewilli zaczyna się Fiesta.Na ulicach pojawiają się na koniach Andaluzyjki, jedne z najpiękniejszych kobiet jakie widziałam i przystojni Hiszpanie smukli, czarnoocy. I konie, rownie piękne i rasowe.
Miasto jest pełne kwiatόw, ( o jakże jest piękna wiosna w Sewilli!), wachlarzy i mantyli. Ozdobę stanowią też eleganckie dwukołowe powozy w procesji , ktore w czasie Fiesty pojawiają sie na sewilskich placach i ulicach. Wszędzie słychac muzykę flamenko i widać tańczących w jej rytm rzewny, ognisty, dramtyczny, niepowtarzalny. Tancerze występują z tłumu a przyglądajacy stoją klaszcząc w rytm .Często zamieniają się rolami.
Wieczorem w czasie Fiesty miasto tonie w powodzi świateł odbijających się w rzece Guadalquivir. W jej wodach przegląda się “Torre del Oro” wieża, pamiętająca czasy długich, bo niemal 800-letnich rządow Maurόw z dynastii Omajadow .
Dobrze w taki czas usiąść nad rzeką i słuchając tych rytmόw zadumać się nad przeszłością tego miasta. Miasta, liczącego ponad trzy tysiące lat, miasta ktόrym władali Fenicjanie , Grecy, Rzymianie, Wizygoci, Maurowie (Muzułmanie)i wreszcie krόlowie katoliccy.
Z tym miastem związane są nazwiska Amerigo Vespucci, Magellana czy Juana Sebastina Elcano. Sewilla .
Sewilla, podobnie jak inne miasta Hiszpanii była świadkiem wzlotόw i upadkόw, była świadkiem powstawania i upadku wielkich cywilizacji.
Kiedy skończą się zwiazane z Wielkanocą obchody miasto wroci do swej “normalności”. A Ci, ktόrzy choć raz w życiu mieli okazję uczestniczyć w “Semana Santa”i być może w brać udział we Fiescie, zapewne nigdy o tym nie zapomną. Kiedy będzie zbliżać się kolejny Wielki Tydzień i kolejna Wielkanoc, te wspomnienia ożyją na nowo.
I będzie się wydawać iż znowu gdzieś z oddali dobiega melodia, rytm flamenko. Nawet zapach zapalonej świecy przypomni tamte pamietne noce rozświetlone blaskiem tysięcy świec , ktόrych drżące płomyki rzucały długie cienie na ściany Katedry Sewillskiej i mury stojącego nieopodal Alkazaru..

Wielkanc 2006