W niedziele 24 maja rano wsiedlismy w pociag w Krems i za godzine bylismy w Wiedniu. Nie padalo i bylo cieplo (wzglednie) Zapowiadal sie mily dzien, bo w perspektywie byl nietylko WIEDEN ale spotkanie z bliskimi znajomymi z Paryza. Wiedzeni checia powrotu do muzeow wiedenskich (glownie Hubert)postanowili spedzic kilka dni w stolicy Austrii. Przyjechali ze swoja znajoma.
Udalo mi sie zrobic kilka zdjec secesyjnych kamienic I wiedenskich dorozek.
Zajrzelismy do kosciola sw. Piotra znanego z koncerow I pieknego barokowego wnetrza
Przed wejsciem do czterogwiazdkowego hotelu "Amadeus" obejrzalam wystawe eleganckiego sklepu. Byla niedziela, sklepy pozamykane wiec nie moglam blizej przyjrzec sie jeansom. Cena ich byla widoczna . Kosztowaly 259 euro czyli ponad 1000 zl.polskich. No coz, skoro sie chce byc "trendy" placic trzeba...I sa tacy, ktorzy to kupuja. Im wieksze dziury tym towar drozszy.
W holu , pod portretem cesarzowej Sisi, zrobilismy sobie "selfie" ....
Potem bylo zdjecie z Larysia. Larissa, urodzona w Polsce to francuska autorka ksiazek o polskich Sprawiedliwych.
W restauracji "Fratelli" bylo milo, interesujaco i bardzo smacznie :-)
Poszlismy potem na spacer w strone Albertiny , muzeum ktore dobrze wspominany z poprzednich wizyt w Wiedniu. W katedrze Sw. Stefana byla jakas wystawa -ogromna konstrukcja ( czyli instalacja) przyslaniajaca piekne wnetrze kosciola.
Przed katedra byl spory tlumek sluchajacy tyrolskich melodii i delektujacy sie piwem.
W Wiedniu wszedzie kroluje Mozart. Nie tyle Jego muzyka a Jego podobizny, ktore sluza do reklamy licznych sklepow z pamiatkami.
Skoro sie jest w Wiedniu, nalezy zajrzec tez do kawiarni Sacher, mieszczacej sie obok gmachu opery wiedenskiej.
W jednej z kamienic mieszkal Antonio Vivaldi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Jak widać Wiedeń tętni życiem..Dziękuję , że mogłam zobaczyć te pocztówki . Pozdrawiam
Prześlij komentarz