Rano bylismy w banku a w drodze powrotnej do domu wstapilismy na kawe do niezmiernie popularnego w Stanach "Starbucka".
Luise, nasza znajoma z Kanady, ktora tam przesiaduje codziennie juz tam byla i siedzac w towarzystwie jakichs mlodych ludzi rozprawiala, zywo gestykulujac.
My wypilismy kawe przy fontannie.
"Esplanada", zbudowana ponad dziesiec lat temu , dla nas ma specyficzne znaczenie. Przypomina nam Wlochy. Ma bardzo europejski charakter, ale nie ma tu takich tlumow jak tam i na dodatek mozna bez strachu zostawic torebke na krzesle i zrobic zdjecie;-)I jest tu znacznie czysciej niz tam.
Jachty, ktore cumuja przy Esplanadzie w malej Zatoce budza tesknote za morzem a we mnie budze "wilka morskiego (wilczyce morska!).
W naszym sasiedztwie rosnie piekne drzewo. Wlascicielka posiadlosci , ktora zauwazyla, ze fotografuje je, podeszla i opowiedziala historie tego drzewa zwanego orchidea Hong Kong.
Potem zaprosila nas do swojego ogrodka, gdzie rosly ananasy. Objasnila tez, jak nalezy je hodowac. Sprobujemy. Za dwa lata , miejmy nadziej, moze bede mogla pokazac czy nasz eksperyment sie powiodl! Bo trzeba dwa lata czekac na efekt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz