To ostatni most jaki przekraczamy podczas naszej czterodniowej podrozy.
Nareszcie w znow w naszym polnocnym domu. Daleko od swiata a jakze swojsko!Sielankowo niemal. Zaprzyjazniona , ale niezbyt ufna sarna przyglada sie zapewne zdumiona bo od dawna nie widziala tu czlowieka.
Trawnik laka wyglada nienajgorzej!
wtorek, czerwca 22, 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Przepiękny, dziki, angielski ogród! Sarna urocza i płocha, za chwil kilka przywyknie do Waszej obecności...Opłaciło się jechać cztery dni, żeby trafić do raju
:-)))
Prześlij komentarz