Po polnocy urodzil sie nasz syn. Dariusz Michal. Kazdego roku przypominam sobie tamten dzien i noc. Pamietam tamta radosc i ten obezwladniajacy niepokoj. I pielegniarke, ktora mowila uspakajajaco: "Niech Pani sie nie martwi. Wszystko bedzie dobrze!". Lekarz tez mnie uspakajal i zapewnial. "Bardzo czesto dzieci urodzone przedwczesnie sa utalentowane".Wszystko sie sprawdzilo! Ani lekarz ani pielegniarka z tamtego wroclawskiego szpitala nie wiedza, ze po tylu latach ich z wdziecznoscia wspominam!
Kiedy wreszcie wrocilismy do domu (Darek pierwsze tygodnie zycia spedzil w inkubatorze )Karol polozyl syna na tapczanie i cichutko zagwizdal. Dziecko poruszylo sie i spojrzalo na niego. "Popatrz, poznaje mnie". To bylo tak dawno, a pamietam to tak jakby to bylo wczoraj.
Swiat widziany z wysoka wydawal sie jeszcze ciekawszy...
Ksiazka towarzyszyla mu od "zarania dziejow".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz