27 wrzesnia caly dzien spedzilismy w centrum Paryza. Z Valmondois pojechalismy samochdem z Sylwia do Levallois . Stamtad juz dalej autobusem . Tak wiec widzielismy spora czesc Paryza z okien autobusu. Metro szybsze, ale mniej albo nic nie widac. A z okien autobusu wszystko "jak na dloni"...
W stolicy swiatowej mody (patrz reklama) na placykach sprzedaja takze swieze owoce. Domyslam sie, ze ta kobieta czeka, az sprzedawca odejdzie i zostawi niesprzedane a nienadajace sie do przechowywania resztki owocow czy warzyw. Takie sceny widzialam wczesniej w Paryzu nierzadko.
Jestesmy na ulicy, gdzie mozna kupic fortepiany, skrzypce, wiole etc. etc. Mijalismy caly szereg bardzo eleganckich sklepow muzycznych . Warto dodac iz slynny sklep Pleyela , w ktorym grywal i bywal Fryderyk Chopin do dzis istnieje . Podtrzymywany jest tam zwyczaj, iz mlodzi pianisci przychodza na zaproszenie wlascicieli i grywaja. Jest to oczywiscie tez forma reklamy. Niezmiernie pozyteczna!
Oczywiscie w stolicy mody nie brakuje tez sklepow z ubiorami. Nie zauwazlam jaki projektant mody pokazuje tu swoje dzielka.
Docieramy do historycznego centrum Paryza. Mijamy Luwr. W dali symbol Paryza; wieza Eiffel'a.
Slynne mosty nad Sekwana. Rzeka dzieli Paryz na "prawo i lewbrzezny" .
Dojezdzamy do celu. Do Opery paryskiej, ktora nalezy do ciekawszych miejsc w Paryzu, i rzecz jasna stanowi atrakcje turystyczna.
wtorek, listopada 01, 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz