wtorek, sierpnia 16, 2011

Campus

Dzisiaj w lesie zwrocilo moja uwage to drzewo. "Ma charakter" pomyslalam.Zachowam jego obraz.
Pojechalismy do biblioteki.Kampus jeszcze cichy i pusty. Ale juz wkrotce, w pierwszych dniach wrzesnia, po Labor Day, ozyje. Siedem tysiecy studentow, w tym wielu z roznych odleglych stron swiata, zjedzie tu by "czerpac wiedze z tego zrodla". Kazda wizyta na uniwersyteckim kampusie ozywia moje wspomnienia z pierwszych dni i miesiecy naszego pobytu tutaj.
W bibliotece spedzilam wiele godzin przez pierwsze tygodnie i miesiace. Siedzialam godzinami oblozona slownikami i ksiazkami, wypisywalam cale dlugie listy angielskich wyrazow mi nieznanych. Potem, z uplywem czasu te listy byly coraz krotsze. Uczeszczalam na wyklady z literatury europejskiej. To byl jeszcze jeden dobry sposob na poznawanie jezyka. A potem byly zajecia z hiszpanskiego.Co zadziwilo mnie wtedy? Systematycznie odbywaly sie sprawdziany . A tu przed ich rozpoczeciem wszystkie ksiazki byly chowane ( bez nakazu!) i nikt do nikogo sie nachylal by cos sciagnac. A kiedy, w niezwykle rzadkich przypadkach, zajecia odwolano , nikt nie skakal z radosci- wszyscy byli raczej zawiedzeni. Zapisalam sie tez na zjecia z rezyserii. Na zakonczenie roku wyrezyserowalam fragmenty sztuki Mrozka Out at sea  ( "Na na pelnym morzu").Udalo mi sie pozyskac bardzo utalentowanych aktorow- amatorow. Jeden z nich matematyk , nauczyciel akademicki, drugi to historyk Dan M. z uniwersytetu Finlandia, trzeci to Paul , inzynier.  Przedstawienie bylo udane. Niestety na tym moja amerykanska kariera teatralna sie zakonczyla. Zajelam sie pisaniem. Kiedy przychodze na kampus chetnie wracam mysla do tych interesujacych, dobrych lat tu przezytych. I tylko nie moge sie nadziwic, ze to juz wkrotce, 31 sierpnia minie  juz dwadziescia szesc lat od momentu, kiedy tu po raz pierwszy przyszlismy.







Brak komentarzy: