Lipiec byl piekny tamtego roku.Cieply i sloneczny.
Moja Mama umarla w czwartek, 19 lipca 1962. Miala 52 lata.
W ow czwartek, w poludnie prosila jeszcze o truskawki. Przynioslam je. Skosztowala. Powiedziala ze dobre. Usmiechnela sie.
Rozmawialam z lekarka. "To Jej ostatnie chwile" i jakby na pocieche dodala "Przestanie sie meczyc" . "Moja Matka jest tez ciezko chora, stan jest beznadziejny. Jestem lekarzem i nie potrafie Jej uratowac. Czy Pani rozumie moj dramat?"
Zblizala sie polnoc, kiedy Mama odeszla . Bylismy przy Niej oboje. I to, ze bylismy z Nia do konca zawsze bylo i pozostaje dla mnie jakas pociecha.
Byla dla mnie nie tylko Matka.Byla moja najlepsza przyjaciolka.
niedziela, lipca 19, 2020
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz