“Darowizna”? “Kradzież”?
czyli jak to z freskami Schulza bylo …
19 listopada minela kolejna rocznica tragicznej smierci Bruno Schulza-.
Bruno Schulz , przeszedł do historii literatury polskiej jako autor zbiorόw opowiadań “Sklepόw cynamonowych “i “Sanatorium pod Klepsydrą” , paru utworόw rozproszonych , a także zbioru listόw do znanych pisarzy . Jego opowiadania weszły do kanonu literatury szkolnej (tzw. uzupełniającej). Bruno Schulz , był zasymilowanym Zydem i długo trwał spόr czy znał jidisz ( podobno znał ).
Mniej znanym był jednak fakt iż Schulz był też rysownikiem.
Swa trzyletnią artystyczną edukacje podjał na Politechnice Lwowskiej na wydziale architektury, potem na wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych , ktόrą opuścił po kilku miesiącach też nie ukończywszy studiόw. ***
Schulz, obywatel miasta Drohobycz , Zyd z urodzenia , został zastrzelony
Bruno Schulz , przeszedł do historii literatury polskiej jako autor dwu zbiorόw opowiadań “Sklepόw cynamonowych “i “Sanatorium pod Klepsydrą” , paru utworόw rozproszonych , a także zbioru listόw do znanych pisarzy . Jego opowiadania weszły do kanonu literatury szkolnej (tzw. uzupełniającej). Bruno Schulz , był zasymilowanym Zydem i długo trwał spόr czy znał jidisz ( podobno znał ).
Mniej znanym był jednak fakt iż Schulz był też rysownikiem.
Swa trzyletnią artystyczną edukacje podjał na Politechnice Lwowskiej na wydziale architektury, potem na wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych , ktόrą opuścił po kilku miesiącach też nie ukończywszy studiόw.19 listopada w 1942 roku. podczas “czarnego czwartku”. Artysta , zostawił po sobie swoje prace , ktόre powstały podczas okupacji niemieckiej.
Na scianach w domu przy ulicy Tarnowskiego 14, w ktόrej mieszkał wόwczas wysoki oficer drohobyckiego Gestapo , Schulz namalował freski przedstawiające sceny bajkowe; krόla, krόlową, księżniczkę, woźnicę. Jest też głowa konia. Przypuszcza się iż to ilustracje do bajki “Spiąca krόlewna”.Te freski , ktόre , zgodnie z tym co twierdzi prasa , odnaleziono kilka lat temu w lutym, pod koniec maja zniknęły ze ścian drohobyckiego domu.
* * *
Od 1924 podjął pracę jako nauczyciel rysunku , następnie robόt ręcznych i okresowo matematyki w państwowym gimnazjum im Krόla Władysława Jagiełły. Pracował też w kilku innych szkołach w Drohobyczu. Kiedy we wrzesniu 1939 roku Armia Czerwona zajęła Kresy, Schulz dalej uczy , a do pensji “ dorabia malując portrety przywόdcόw państwowych, winietki , afisze” ( cyt. J. Jarzebskim) . Proponują mu też wspόłpracę z pismem literackim ale odrzucają jego opowiadania, ktόre nie przystają do zasad “socrealizmu”.
W czerwcu 1941 roku wkraczają Niemcy i wkrόtce potem tworzą getto.
Sytuacja Schulza była może nieco lepsza od innych. Pracował dla Feliksa Landaua jako malarz ( malawal tez freski) oraz porzadkujac księgozbiory zagarnięte przez Niemcόw.
Ale nie uniknął losu milionόw innych polskich obywateli i losόw milionόw Zydόw europejskich. Został zamordowany. Miał wtedy 50 lat.
“Gdzie te freski z Drohobycza”.
Rzeczpospolita z dn. 26 maja 2001 zamieściła artykuł pod tytułem “Freski Schulza” Dowaiadujemy się że freski malowane przez Schulza zostały usunięte . Autor, Tomasz Tomaszewski powołuje się na oświadczenia byłego ucznia Schulza , Alfreda Schreyera, a także wypowiedż wiceburmistrza Drohobycza , ktόry to twierdził , iż zjawiło sie trzy osoby i cała trόjka posługiwała się wizytόwką Yad Vashem. Policja została powiadomiona o kradziezy. Schreyer, ktόry uważał iż sprawcy nie mogli działać z ramienia tej organizacji obawiał się, że freski zaginęły na zawsze.
Zaczęły się poszukiwania, protesty, szukanie winnych kradzieży.
Zaczął się miedzynarodowy skandal. Kradzież freskόw i wywiezienie ich za granicę naruszylo wszelkie ustanowione prawa międzynarodowe.Polska i niemiecka prasa pękaja od domysłow. Wre .
I oto dopiero 30 maja Jossi Melman (Rzeczpospolita) donosi iż freski sa w Jerozolimie.,
Tak pozno Iris Rosenberg rzeczniczka prasowa Yad Vashem (29 maja 2001) składa oświadczenie , z tόrego wynika , iż zabranie fresków Schulza “było wynikiem kilkumiesięcznych pertraktacji z władzami miasta.” To oświadczenie zamieszcza Gazeta Wyborca dopiero 24 lipca :W oświadczeniu czytamy:
W lutym tego roku polskie i niemieckie media opublikowały wiadomość, że malowidła żydowskiego artysty Brunona Schulza zostały znalezione w domu oficera SS Feliksa Landaua w Drohobyczu. Podczas Holocaustu Landau wykorzystywał talent Schulza … Schulz został zabity przez oficera SS Güntera … Po publikacji tej historii Yad Vashem skontaktował się z władzami Drohobycza z prośbą o przekazanie fresków. Mówiący po ukraińsku reprezentant Yad Vashem Mark Schrayberman w marcu 2001 przyjechał do Drohobycza, gdzie spotkał się z merem Aleksjejem Radziejewskim i kierownikiem oddziału kulturalnego “W maju 2001, Schrayberman i dwóch profesjonalnych konserwatorów przyjechali do Drohobycza w imieniu Yad Vashem.
Należy podkreślić, ze Yad Vashem działał otwarcie i w pełnej współpracy z lokalną władzą. Po zakończeniu działań mer Aleksjej Radziejewski przekazał Yad Vashem list, w którym napisał, że ceni sobie współpracę między Yad Vashem a Drohobyczem. Współpracę, która miała na celu uwiecznienie pamięci o Brunonie
Schulzu, żydowskim artyście zabitym przez oficera SS wyłącznie dlatego, że był Żydem, i malowideł, które wykonał podczas Holocaustu. Najlepszym miejscem do przechowywania ich jest Yad Vashem, Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu w Jerozolimie.”
W oswiadczeniu stwierdza się iż freski były darem właściecieli domu dla Yad Vashem, na co maja potwierdzenie. Wiec “wiele halasu o nic”?
* * *
Jednakze to nie koniec tej historii. Temat powraca. Ewa Berberyusz czuła jak zwykle na zdarzenia rozgrywające sie w “Skażonej sferze” (Przegląd Polski z 5 lipca 2001) zaczyna swe rozważania od uwag na temat , jak to określa elegancko , “zaboru” freskόw z domu w Drohobyczu. Zostańmy więc przy tym określeniu. “Zaboru” freskow autorstwa Bronona Schulza dokonali pracownicy Yad Vashem ( wg autorki pani Berberyusz “metodą Mosadu”, ktόry chwali za skuteczne akcje).
Rzeczywiście działano błyskawicznie; w lutym nastąpiło “odkrycie” , w maju freski zmieniły właścicieli . Freski Schulza przetrwały na ścianach domu w Drohobyczu okupację niemiecka i sowiecką . Zachowały się tam blisko sześdziesiat lat , a kiedy nadszedł czas “wolnej i niezawisłej Ukrainy” w maju zmieniły miejsce swego pobytu . Z Drohobycza na Jerozolimę. Sprawa nabrała charakteru międzynarodowego , więc nie może być już pominięta calkowitym milczeniem.
Już i przedstawiciele USAzamieszani są w tą sprawę.
W Nowym Jorku , stolicy politycznej i kulturalnej swiata, zwołano posiedzenie w tej sprawie.Uczestniczą “strony”z Ukrainy ( choć prawnik izraelski Uri Huppert, stwierdził iż to nie ich sprawa!), Polski, Izraela, USA.
“Jewish Telegraphic Agency”z dnia 17 lipca pisząc o tym wydarzeniui przypomina w zarysie sprawę “ rewindykacji” ostatniego (najpewniej) dzieła Schulza.
Agencja nazywa akcję Yad Vashem “sekretnym i kontrowersyjnym przejęciem fresku z ery Holocaustu” Na konferencji przedstawiciel Yad Vashem tłumaczy “porwanie “ fresku “koniecznością jego ratowania ”. Konstanty Gebert ( znany tez jako Dawid Warszawski ) redaktor miesięcznika o tematyce zydowskiej “Midrasz” wychodzącego w Polsce, uczestniczący w spotkaniu nazwal to samo wydarzenie smutnym , a “ moze nawet niemoralnym błedem”. Uznał też, iż ten czyn jest wymierzony przeciw spolecznościom żydowskim w Polsce i na Ukrainie” “Czujemy się jakby część naszego dziedzictwa została nam zrabowana” powiedział . I trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.
Inaczej uwazają przedstawiciele organizacji zydowskich z USA i Izraela.
Jeden z dyrektorόw Muzeum Holocaustu z Waszyngtonu oświadczyl iż dzisiaj “ zapotrzebowanie na eksponaty z epoki Holocaustu szaleńczo rośnie “ więc , domyslać sie należy , nie ma mowy o rezygnowaniu z nich na rzecz krajόw skąd owe eksponaty pochodzą. Inny zaś uczestnik spotkania dodał iż nie ma cienia wątpliwosci “ iż Bruno Schulz byłby tym aktem zachwycony tym zdarzeniem “. Melvin Jules Bukiet podparl te argumenty stwierdzeniem iż Schulz “żył jako Zyd, umarl jako Zyd więc jego prace winny być w Yad Vashem”.Yad Vashem oraz organizacje zydowskie szcegόlnie w USA uważają się za spadkobiercόw wszystkich Zydόw , a więc są też spadkobiercami Schultza .Wobec tego, ich zdaniem, mają prawo do tego fresku bez względu na to, co mόwi prawo międzynarodowe czy też ukraińskie. Nie ma więc dla nich znaczenia iż wg tych praw fresk sprzed 1945 roku podlegal ochronie zabytkόw . “Jerusalem Post”( 18 lipca) zamieścił artykuł Mellisy Radler o tej samej tematyce. Pisze ona miedzy innymi o tym, , że zmagano się z tematem jaki winien być los dzieł należacych do żydowskiej kultury . Sama autorka artykułu określa działania Yad Vashem dość jednoznacznie ( “stealthy” ). Ten bezceremonialny akt “zaboru” wzbudził żywa dyskusję nie nad tym, czy była to gra fair , ale nad tym gdzie maja sie znajdowac dzieła z “ery Holocaustu”, czyli do kogo one należą.Zdobyczny fresk Schulza , zdaniem części uczestnikόw panelu,winien być uznany jako restytucja dόbr kultury żydowskiej.
”. Uczestnicy spotkania reprezentujący Yad Vashem uznali też iż pozostawianie dzieł sztuki żydowskiej po to by ksztalcic “mordercόw i prześladowcόw” w krajach Europy wschodniej jest pozbawione sensu. Sprawa Jedwabnego wzmocniła te argumenty i nikt z uczestnikόw nie rezygnował z przypominania tego.
Ważnym argumentem na rzecz “słusznosci akcji” było to, iż uznano iż protesty przeciwko zaborowi freskόw są niczym więcej niż przejawem nastrojόw antysemickich. Wszelkie rozważania nad tym czy όw “zabόr” był bezprawny czy nie , moralny czy amoralny, podsumował Gabe Goldstein, kurator muzeum “Yeshiva University” w Nowym Jorku. “Obecna sytuacja w swiecie jest taka, iż krytykowanie moralności Izraela budzi niepokόj ( strach)” . Wydaje się że stanowiska zostały jasno określone.
Chciałabym być złym prorokiem, ale ośmielam się przypuszczać, iż żądania dziennikarki pisującej do polskojęzycznego tygodnika w Nowym Jorku, że freski maja wrόcic “I koniec” jednak nie zostaną uwzgłednione. Nie bardzo bedzie się też słuchać Zydόw w odradzajacych się gminach w Europie Wschodniej .
Ale z pewnością jedno pozostaje,; można obejrzeć sobie kolorowe reprodukcje ( za co p. Berberyusz juz podziękowała Yad Vashem) lub też wybrać się z wycieczką do Jerozolimy a być może niedalekiej w przyszłości do Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. Ostatecznie ilu ludzi pojechałoby do Drohobycza , nieprawdaż?
Post Scriptum;
Nie podejmowałabym tego tematu, ale Drohobycz ma szczegόlne miejsce w mojej pamięci. Jest mi bliski. Moj ojciec urodził się w Drohobyczu i chodził do szkoły, w ktόrej w latach od 1924 do 1941 uczył rysunku Bruno Schulz.
Zanim “Sklepy Cynamonowe” były moją szkolną lekturą,słyszałam o Schulzu i o okolicznościach jego dramatycznej śmierci . Zabito go podobno w przeddzień ucieczki zaplanowanej przez jego polskich ( czyt. katolickich przyjaciόł). Miała w tej ucieczce pomagać Zofia Nałkowska. O tym szczegole dowiedziałam się już znacznie pόźniej. No ale to już inna historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz