Swiecenie pokarmow, nie jest powszechne w amerykanskich kosciolach. Ale od czasu, kiedy polski ksiadz Andrzej byl wikarym w kosciele Swietego Marka na wyspie (Marco), swiecenie stalo sie jednym z obrzedow w Wielka Sobote.
O 12 w poludnie przychodza ze swoimi koszykami glownie amerykanscy Chorwaci i Polacy. W tym roku przy oltarzu naliczylam nieco ponad 20 koszykow...
Przed rozpoczeciem obrzedu swiecenia, celebrujacy ksiadz,( wikary) poprosil, by ktos z zebranych wiernych zaspiewal piesn w jezyku kraju skad "jego rod". Zapewne myslal o piesni religijnej, towarzyszacej ceremonii a moze piesni okresu Wielkiego Tygodnia .
Nastapila chwila ciszy, ale zaraz zglosila sie kobieta , ktora powiedziala (po angielsku) : "Ja znam jedna piesn i ja zaspiewam" . I zaspiewala bezblednie po polsku . Co? "Sto lat, sto lat".
Zapanowala mala konsternacja ( wsrod obecnych Polakow) ale natychmiast przylaczono sie do solistki.
Kiedy po skonczonej ceremonii zapytalam ja po polsku do ktorego pokolenia Polakow -emigrantow nalezy, odpowiedziala, ze nie zna polskiego jezyka. "A "Sto lat..." nauczyla sie w domu a teraz nauczyla swoje dzieci i wnuki...Ona sama jest Amerykanka juz w trzecim pokoleniu. Hm..Zapewne od dziecka slyszala owe " Sto lat, sto lat", ktore wsrod Polakow, gdziekolwiek sa ,jest spiewane i ma swoje dlugie tradycje...biesiadne. Tym razem odspiewano te piesn w kosciele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz