Fascynujące jest poznawanie odmienności kulturowej
różnych narodów, ale równie interesujace jest odnajdywanie pewnej wspólnoty zachowań, odczuć, obyczajów .
Każdy z nas bez trudu zauważy jak szybko w Polsce
przyjeły się “niby-amerykańskie”
“Walentynki” , czy “Halloween”.
Jedni sądzą iż
jest “cool” inni , że to “obraza boska”.
Ale nie zmienia to faktu, iż niedawne “obce” przyjmuje się za swoje .
Po jakimś czasie ,
poza badaczami , nikt nie będzie pamietać skad się te obyczaje wywiodły.
Podobnie jest w Japonii. Wiele obyczajow z zewnątrz , po
licznych modyfikacjach, zostalo
zaadoptowanych .
Archipelag japonski od drugiej połowy XiX wieku nie stanowi
oderwanej od zachodniego świata
enklawy. Najpierw były wplywy brytyjskie (stąd do dziś jeździmy tam po
lewej stronie szos), potem niemieckie, a po wojnie amerykańskie. Japonczycy przyjęli
narzuconą przez Amerykanów konstytucję ale także liczne zwyczaje.
Mieszkańcy “Kraju Kwitnącej Wiśni”podobnie jak mieszkańcy
innych panstw , podatni są na odziaływanie z zewnatrz. “Importując” obyczaje
czy adaptując je ,nie tracą własnej tożsamości.
* * *
Japoński okres
“bożonarodzeniowy” jest tematem mojej opowieści.
Czy w Japonii święta Bożego Narodzenia są zauważane? Czy
Japończycy, spośród ktorych tylko 1% stanowią chrześcijanie , obchodzą Boże
Narodzenie?
Zapytani o to moi liczni znajomi japońscy w większości wyznający buddyzm i szintoizm
odpowiadają iż jest to święto
chrześcijan. Równoczesnie jednak, data 24 grudnia a także 25 grudnia, nie są całkiem zwykłymi datami.
Dwudziestoletnia Ryo Saiku zapytana o to jak będzie ten
dzień obchodzić mówi “ Nie planuję niczego specjalnego, ale myślę , że
prawdziwe znaczenie Bożego Narodzenia ma
związek z miłością”.
Boże Narodzenie w Japonii jest dniem , w którym wzajemnie
młodzi ludzie obdarzają sie prezentami. Prezenty otrzymują też dzieci. Niektórzy
moi rozmówcy , wspominają iż dostawali
prezenty “pod poduszkę” albo” za poduszkę”. “To tak ja w
dzieciństwie, na Sw. Mikołaja” !
Toshi, młody filmowiec , pracownik telewizji w Kioto pamieta, iż jego rodzice
wieszali wielka skarpetę a w niej byly
schowane prezenty. To oczywisty wpływ „amerykanizacji”!
Swięta Bożego Narodzenia dla Japonczyków nie maja znaczenia religijnego. Ale są dniem ważnym w życiu wielu młodych ludzi. Niemal
powszechnie przyjętym obyczajem jest zapraszanie
ukochanej dziewczyny do wytwornej restauracji na romantyczny obiad.
Często obdarowuje się ją jakimś kosztownym
prezentem, a nierzadko dochodzi tego dnia do oświadczyn. A jak swiętuje rodzina
japońska? Pracujący mężczyzna
najczęściej uczestniczy w jakimś przyjęciu zorganizowanym przez pracodawcę.
Jednakże w drodze do domu,( o ile nie przesadził z
nadmiernym spożyciem piwa Asahi, Saporo czy wodki ryżowej “sake”), tradycyjnie kupuje
bożonarodzeniowy tort. Moja przyjaciółka Yoko sama kupuje tort, ktory zjada ze
swoją teściową i córkami, w wigilię Bożego Narodzenia. Jej mąż zgodnie z obyczajem panującym w wielu
miejscach pracy zwykle “baluje” poza domem.
Tortu nikt podobno
nie piecze w domu sam. Jest jednak tak popularny , iż dzięki temu cukiernie w Japonii nie
bankrutują.
Bożonarodzeniowy tort stał się swego czasu symboliczny. O
dziewczynie, która nie wyszła za mąż
przed upływem 25 roku życia mówiło się, że jest jak “bożonarodzeniowy tort”,
którego po 25 grudnia już pewnie nikt
nie kupi, o ile nie dostanie dużej zniżki ceny. Nota bene to powiedzenie juz
jest zapewne nieaktualne, gdyz mlodzi Japonczcy coraz póżniej decydują się na małżeństwo.
Z okazji Bożego Narodzenia sklepy, place , ulice i domy japońskie
dekoruje sie na wzór zachodni. Tak więc są i migącące światła i sztuczne choinki. Dzieci
robią origami-piękne kolorowe żurawie, które są symbolem pokoju i
długowiecznosci. Projektanci choinkowych
ozdób łączą zachodnia sztukę z tradycyjną sztuką japońską.
Na jednym z placów
w Tokio ustawiono kilka lat temu “choinkę”o wysokości pięciu metrów zrobioną z
3.795 lampek do szampana.
Japończycy “zaadoptowali” także jedno ze swych
dobrych bóstw Hotejoszo, do
roli Sw. Mikołaja ( czy raczej Santa
Claus) .
Pamiętam iż podczas naszego pierwszego pobytu,
przechodząc koło jednego ze sklepów
zostałam przywitana amerykańskim “ho, ho” a zaraz potem już po japońsku,
zaproszeniem do sklepu na zakupy. Przede
mną stał wysoki młody Japończyk ubrany w mocno zmodyfikowany strój “amerykańskiego Santy”. Przypominał iż nadszedł
czas na zakup światecznych prezentów.
Stosunek do tych bożonarodzeniowych zwyczajów zależy w
dużej mierze od wieku rozmówcy. Pamiętająca czasy swego biednego, powojennego
dzieciństwa Toshiko , wykształcona i bywała w swiecie, zapytana jak ona
obchodzi to swięto odpowiada. “ Ja nie obchodzę. Jestem buddystką i
wyznawczynią szinto . Nie jestem chrzescijanką . Drażni mnie jednak , że świeto Bożego Narodzenia, ktore ma tak
glebokie duchowe znaczenie dla
chrzescijan, zostało w Japonii sprowadzone do odpowiednika “dnia Walentynek” . denerwuje mnie, że handlowcy “przechwycili je” jako
kolejną okazje dla jeszcze bardziej
nachalnej komercjalizacji”.
Natomiast wszyscy moi młodzi rozmowcy dobrze wspominają podarki
bozonarodzeniowe z okresu dzieciństwa . Jedna z rozmówczyn pamieta poza
ciastkami i prezentami opowieści misjonarki o Jezusie.Jednak wszyscy zgodnie uważają iż japońskie Boże Narodzenie
pozbawione jest prawdziwie duchowego
znaczenia .
* * *
W Hikone, gdzie mieszkaliśmy, jest katolicki kościół. Byliśmy tam na mszy po
raz pierwszy w 1992 roku podczas naszego pierwszego pobytu w Japonii.
Zaprowadził nas tam Japończyk, którego
poznaliśmy podczas jakiegoś towarzyskiego spotkania.
Satoshi jest katolikiem.
Jak to się stało? Tuż po wojnie po raz pierwszy zetknął się z amerykańskim misjonarzem , ktory nie tylko chciał go nawrócić na katolicyzm, ale też nakarmił . Satoshi dobrze wspomina tamtego
księdza. Pozostał wierny katolicyzmowi. Proboszcz kościoła, franciszkanin z New
Jersey odprawia tu msze św. w jezyku
japońskim, portugalskim i angielskim. Przez
trzy niedziele w miesiącu. Każda msza w
kolejnym tygodniu. Podczas naszej pierwszej mszy świętej w Hikone bylo około 50 osób. Kobiety na
włosach miały biale mantyle. To przypomniało mi iż pierwszymi misjonarzami byli
tu Hiszpanie i Portugalczycy.
* * *
Katolicyzm zawitał do Japonii w XVI wieku. 25 lipca 1549 roku na pokładzie chińskiego statku do portu
Kogoszima na wyspie Kiuszu przypłynął jezuita
brat Xavier, Hiszpan z Nawarry, misjonarz działajacy w Indiach, Goa i Malazji
(Mallaca) .
Po przybyciu do Japonii jego prośby o audiencję u lorda (dajmio) Szimasu Tokahisy, zostały spelnione.
Xavier wraz z towarzyszącymi mu osobami doznał
wielu dowodow sympatii i gościnności.
Spędził na wyspie ponad rok. Pisząc o Japończykach, wysoko ocenia ich poczucie
honoru, uczciwość, szczerość, skłonność do zwiazków monogamicznych, umiejętność
słuchania a nade wszystko zdolność do duchowych przeżyć. Zaniepokoiła go
natomiast nadmierna “miłość” do sake- wódki ryżowej.
Misja katolicka Xaviera
doprowadziła do nawrócenia około stu osób. Jednakże obudziło to poważny
niepokój władcy Kiuszu. Xavier usiłuje
uzyskać posłuchanie u cesarza w Kioto, ale nie udaje mu się to. Musi swą misję
uznać za zakończoną. Tak więc jego dyplomatyczne zabiegi nie zaprowadziły go
daleko. Nie pomogły argumenty, iż rozwój chrześcijaństwa doprowadzi do rozwoju
handlu a ten wpłynie znacząco na rozwój
gospodarczy Japonii. “Taki handel pozwoli na uzyskanie zagranicznych
towarów jak broń, proch i surowce do produkcji jedwabiu”
zapewniał podobno w swych dyplomatycznych
rozmowach.
* * *
Szogun Hidejoszi , jeden z pierwszych, którzy podjęli
próbę zjednoczenia Japonii i dązyli do jej izolacji Japonii, zakazał działalności misyjnej. Misjonarzy zaś uznał
za szpiegow obcych mocarstw.
W początkach XVII wieku, w okresie rządow Tokugawy doszło
do licznych aktów przemocy wobec chrześcijan .
W 1615 roku Tokayama Ukon, bogaty lord, który razem ze swym ojcem przeszedł na wiarę
katolicką , został skazany na banicję na
Filipiny. Wraz z nim wypędzono l47 współwyznawców , wśrod ktorych byli
misjonarze europejscy.
Chrzescijanie japońscy nie raz doznawali poniżeń i
opresji. Nie mniej jednak wielu z nich od wiary nie odstąpiło. W pewnym okresie
chrześcijanie zostali zesłani do Nagasaki. To tam w 1930 roku przybył Ojciec
Kolbe a wraz z nim Zenon Zebrowski, misjonarz, który spędzil w Japonii około 50 lat. Wygnani do Nagasaki chrześcijanie stali
się ofiarami wojny, niemal tuż przed jej zakonczeniem.
Nagasaki zostało zmiecione z powierzchni ziemi przez amerykański nalot
atomowy.
“Czyż to nie ironia losu”mówi mi jedna z moich japońskich
znajomych. “Amerykanie byli przecież także misjonarzami nawracającymi Japończyków
na wiarę chrzescijańską. I Amerykanie doprowadzili do straszliwej śmierci
tysiące niewinnych. Wśrod nich byli wierni wyznawcy Chrystusa. Czy sądzisz , że chrześcijański Bóg tego
chciał ?“
Ja milczę, bo jaką mogę dać jejodpowiedź? Moja znajoma pochodzi z Hiroszimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz