piątek, lipca 15, 2016

Europa, Europa...

Pozamykalismy dom.Okna zaslonilismy metalowymi zaluzjami. W piatek ,13 czerwca rano   zajechala taksowka by odwiezc nas na lotnisko. Wylecielismy z Fort Myers do Nowego Jorku .
 Podroz odbyla sie zgodnie z planem.Kilka godzin spedzilismy na lotnisku w Newark. Nic ciekawego sie nie dzialo, w kazdym razie nic, co warte by bylo zapamietania .



Na lotnisku w Belgii  odprawa graniczna byla sprawna. Do hotelu  w centrum Brukseli pojechalismy taksowka. Koszt ok.50 euro.Pani taksowkarka byla biegla w angielskim , co zreszta, jak sie okazalo, nie bylo wyjatkowe. Po drodze mielismy okazje poznac 'ducha Belgow".
Otoz na ruchliwej drodze (jednokierunkowej) jeden z samochodow stanal. Zepsul sie.  Lancuch samochodow stal i robil sie coraz wiekszy. I wtedy kilku  kierowcow  zepchnelo samochod " zawalidroge" na bok. Karawana ruszyla dalej...
Nasz hotel , choc  nie byl 5 gwiazdkowy ale w pokoju bylo wszystko co trzeba.Obsluga niezmiernie sympatyczna i uczynna. Polozenie znakomite. W samym centrum miasta a widok z okna byl mily dla oka.


Padalo a widok kolorowych  parasoli byl malowniczy!

Wycieczki ze wszystkich stron swiata utwierdzaly w przekonaniu, ze jestesmy w globalnej wiosce!



.

Brak komentarzy: