Basia przywiozla ze soba pudlo i wielki plastikowy worek z moimi (naszymi) "skarbami". Przelezaly one przez blisko trzydziesci lat w wilgotnej piwnicy ale jednak przetrwaly .
Od czterech dni ogladam wiec zdjecia, listy pisane przez nas podczas naszych krotszych i dluzszych rozstan, umowy z budowlancem, ktory nigdy nie skonczyl rozpoczetej budowy naszego "domku na wsi" w Osolinie nieopodal Wroclawia, pisma o podwyzkach, awansach, odpowiedzi organizatorow konkursow pianistycznych, interesujace zapiski naszego syna z pierwszej wspolnej rodzinnej podrozy do Francji i Wloch.
Mysmy tez mieli takie legitymacje. Wtedy podrozowalismy z namiotem. Czasami zatrzymywalismy sie w mlodziezowych schroniskach. "To byly piekne dni"!
Pierwszy samochod .
Karol "in age of innocence ".
Czesc przechowywanych przez lata papierow, zdjec, dokumentow "nadgryzionych zebem czasu" i piwniczna plesnia znalazla sie w austriackim koszu w Krems an der Donau. Takie widac bylo zrzadzenie losow a wyrokow boskich nikt nie jest w stanie przewidziec.
Zostal mi jeszcze stos listow do przeczytania... i ...zapewne do spakowania . Juz dzis wiem, ze nie bede mogla sie rozstac z listami pisanymi do mnie przez Karola, a takze zal mi bedzie podrzec moje
listy, starannie przez ich adresata , mojego meza, ulozone chronologicznie.
Badz co badz zawieraja one historie naszego zycia i czasow.
Tak wiec czesc tych odzyskanych skarbow poleci z nami do naszego domu za oceanem.
Jedno z nielicznych wspolnych zdjec zrobione przez "Zaklad Fotograficzny" we Wroclawiu.
1 komentarz:
Cudowny skarb,wspaniała pamiątka!
To takie wzruszające...
Prześlij komentarz