Okolo poludnia pojechalismy na zakupy "pierwszej potrzeby" , a potem rozpoczelam "pierwszej potrzeby" sprzatanie i pranie.
Nota bene wizyta w sklepie, a pozniej w "Bamboo", chinskiej restauracji , uswiadomily nam iz ceny znow poszly w gore; w niektorych przypadkach o 20%.
Dzien byl piekny , sloneczny i bajecznie kolorowy .
. Na tym wzgorzu stoi nasz dom. Jest niewidoczny , zasloniety drzewami.
Widok z okien mojego pokoju ...
Juz nastepnego dnia po przylocie tzn.16go wybralam sie na zebranie mojego klubu.Bylo jak zawsze sympatycznie i przyjacielsko. Byly m.inn. trzy Chinki, trzy panie z Iranu, jedna z Indii i Iraku, , pare Amerykanek urodzonych w Ameryce i kilka Amerykanek urodzonych gdzie indziej:-) jak np.Miyoko z Japonii, czy Maria z Meksyku .
W dzisiejszym programie bylo "wszystko o jablkach". Teraz wiem jaka jest roznica pomiedzy jabluszkiem "Pink Lady" , a"Regentem" czy "Jazzem". Bylo jeszcze kilka innych interesujacych gatunkow jablek np. Fuji, ktora, jak sama nazwa wskazuje, zostala wyhodowana w Japonii. Niestety nie ma tu ani pomaranczowej koksy ani zlotej renety .
Po poludniu poszlismy na maly spacer. Pogoda sie nieco pogorszyla. Chmury zaslonily slonce, ale kolorowe drzewa rozjasnialy nam swiat.
Jesien jest tu piekna ; purpurowo zlota, a czesto wczesnym ranem z naszych okien widac unoszaca sie biala mgle nad jeziorem Portage. Mgla jest snieznobiala i zaslania sasiednie wzgorze. Potem zaczyna sie rozplywac i oplata delikatnym welonem kolorowe drzewa . A potem znika, rozplywa sie. Tak bylo dzisiaj...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz