niedziela, kwietnia 21, 2013

Dolina Ognia (Valley of Fire)



Czy można sobie wyobrazić, że ktos będąc niemal tydzień w Las Vegas , stolicy swiatowego hazardu, ani razu nie zasiadl  przy "jednorekim bandycie" czyli tzw. "slot machine", nie mówiąc o stolikach z ruletką czy pokerem?



Tak. My nie dalismy sie wciagnac do tej zabawy!



A pokusy wszedzie czyhaly.:jak nie  ruleta i poker , to wielkie sklepy a w nich wielkie MARKI swiatowe!








Jest wczesny ranek. Jedni spia po nocy spedzonej w Kasynie hotelu Harras. My zas nie bedziemy grac. Z zasady .

Pierwszego dnia po przylocie do Las Vegas, stolicy swiatowego hazardu wyjezdzamy na pustynie.


Po co wiec pojechalismy do Las Vegas? Na konferencje naukowa ( Karol) a oboje po to by znow powrocic na "Dziki Zachod". Pustynia Mohabi otacza miasto ze wszech stron. Las Vegas to wyspa, sztuczny twor wsrod pustynnego pejzazu.

Wybralismy sie do Doliny Ognia ( Valley of Fire) .








A tam...bylo pieknie, dziko, "egzotycznie". Dziele sie tym co zobaczylismy, ale wiem, ze zadne zdjecie nie jest w stanie przekazac urody i niezwyklosci Doliny Ognia .




Wiecej zdjec mozna zobaczyc w moim drugim blogu :
http://lidapelc.blogspot.com






























Brak komentarzy: