Jaś się pochyla, patrzy, szuka.
Pod brzozą znalazł dwa koźlanki
Wśród sosen podgrzybki i maślaki,
A ten prawdziwek nic dobrego
Ciągle się bawi w chowanego.
Grzybobranie ma w sobie coś z hazardu. Nie tylko rzecz jest w tym, by go znależć , ale także w tym by go ugotować,i zjeść ...a wtedy, po kilku godzinach nabrac pewnosci, ze grzyb byl rzeczywiście jadalny...
4 komentarze:
Ha, piękne są i jak widać były jadalne :) Pozdrawiam
Tak byly jadalne! Gdyby bylo inaczej nie mialabym szans na dalsze uprawianie "grzybowego hazardu"!
Dorodne i nierobaczywe! A pachną tak, że czuję to nawet dzisiaj, po roku
:-)
Dorodne i nierobaczywe! A pachną tak, że czuję to nawet dzisiaj, po roku
:-)
Prześlij komentarz