Kosilam trawe kilka dni temu , ale nie mialam serca unicestwic wszystkich moich dziko rosnacych margaretek.Wiec ciesza oko!
Dzialam ekologicznie! Nie wlaczam suszarki a korzystam z energii slonecznej. Wiec rozne czesci garderoby radosnie tancza z kazdym podmuchem wiatru czy raczej "zefirka". I to jest wlasnie uroda zycia na wsi.
3 komentarze:
Uwielbiam margerytki!Cieszę się, że rosną sobie radośnie dalej! To naprawdę urocze!
A co do pościeli suszącej się na sznurach w ogrodzie, jak ona później oszałamijaco pachnie... Marzenie!
Jolu,
"przylapalas" mnie w trakcie pisania i komponowania blogu.Jak to milo, ze wpadasz do nas na wies:-)
no własnie te pranie ..taki swojski widok:))a łąka imponująca :)
Prześlij komentarz