Jest dwunasty dzien naszej tureckiej wyprawy. 14 go pazdziernika.Sroda. Pogodny ranek. Jedziemy wzdluz brzegow morza Marmara . Dojezdzamy do zatoki Izmit. Promem przedostajemy sie do Istambulu. W miescie ruch duzy.
Zatrzymujemy sie w poblizu dawnego hipodromu rzymskiego.
Potem idziemy do Blekitnego Meczetu.
Wieczorem spotykamy sie z Serpil i Halukiem . Towarzyszy nam tez mama Serpil. Elegancka pani, ktora poznalam w Hancock, Michigan. Jedziemy przez oswietlone, ruchliwe miasto na kolacje do restauracji "Posejdon" nad Bosforem.
Doskonale jedzenie.Niestety jak zwykle nie potrafie sobie przypomniec co jedlismy i jak sie nazywaly potrawy. Moze zapytam o to Serpil?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz