Wiersz Konstantego Ildefonsa Galczynskiego dedykuje pamieci swojej Matki
Spotkanie z matką
Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.
Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.
Noc.
Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?
Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo fala w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?
A możeś jest południową godziną,
mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach?
Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach --
od włosów. Czy to nie twoja?
(…)
Dedykuje ten wiersz takze tym wszystkim Mamom, znanym mi i nieznanym,
tym, ktore sa kochane i takze tym, szczegolnie tym, o ktorych zapomniano i nikt nie zlozy im zyczen w Dniu Matki.